środa, 27 grudnia 2017

Na krawędzi (2017)...


Kryminał z najwyższej półki napędzany zbrodnią, niebezpieczeństwem, pożądaniem i adrenaliną, w którym reżyser zbudował trzymającą w napięciu historię o przyciąganiu się ze sobą dwóch biegunów. Ona i on. Kobieta-rajdowiec i gangster. Urodzeni kochankowie. Na krawędzi to opowieść o miłości pomiędzy Bibi i Gino wymieszana z brutalnym światem przestępczym i skrywaną przez głównego bohatera tajemnicą.
[opis dystrybutora]



Na krawędzi to film o miłości. O miłości niezwykłej i rzadko spotykanej, bo takiej, która jest jedna jedyna na całe życie. O miłości tak silnej, że nic i nikt nie jest w stanie jej rozłączyć. Gdybyście wzięli teraz Hymn o miłości z 1. Listu do Koryntian św. Pawła, to uczucie, które łączy dwójkę bohaterów filmu, idealnie się w ten Hymn wpisuje. I co z tego, skoro (wydawać by się mogło) scenariusz pisany jest przez życie. A w życiu nigdy nie jest aż tak pięknie. Piękny książę, a w tym przypadku diler samochodowy, okazuje się być zwykłym gangsterem. Kilka złych decyzji, może tę miłość w każdym momencie rozdzielić, choćby nie wiem jak bardzo była mocna. Nie możemy liczyć na dobrą wróżkę, która sfrunie z nieba i przyjdzie nam na ratunek w najbardziej odpowiednim momencie.



Film podzielony mamy na trzy części. Każda z nich opowiada tę samą historię niejako z innej perspektywy. Niejako, bo jednak historia cały czas pędzi do przodu. Tyle, że raz opowiadana jest z perspektywy Gigi, a następnie z perspektywy Bibi. Pierwszą część możemy uznać za mocne kino akcji/kryminalne. Są szybkie samochody, brutalne zbrodnie, pościgi policyjne, a do tego wszystkiego tajemnica skrywana przez Gino. Druga część, ta opowiedziana przez Bibi, już zaczyna coraz bardziej przypominać romans, a z biegiem czasu zmieniać się nawet w melodramat. Nie zmienia to faktu, że film niemal cały czas trzyma w napięciu. A gdyby go skrócić o jakieś 20-30 minut, byłby wręcz idealny.



POWINIENEŚ OBEJRZEĆ JEŚLI:
- szukasz filmu na wieczór dla siebie i swojej dziewczyny/chłopaka - oboje powinniście wyjść z kina zadowoleni
- masz ochotę na nieco ambitniejsze kino niż np. Jumanji
- planujesz napad na bank, a masz akurat dziewczynę, którą bardzo kochasz i której nie chcesz stracić ;)


OCENA: 7/10


FILM OBEJRZANY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI HAGI FILM


wtorek, 7 listopada 2017

8. FKA - co się oglądało...

W festiwalach filmowych, dla mnie, filmy wcale nie są najważniejsze. Najważniejsi są ludzie. Możliwość spotkania ze znanymi twórcami, czy też po prostu z dawno nie widzianymi znajomymi. Festiwal Kamera Akcja pod tym względem jest szczególny i wyjątkowy, gdyż zjeżdżają się na niego blogerzy filmowi z całej Polski. Pomimo tego, byłam wielce zdumiona, kiedy podliczyłam sobie ile filmów zdołałam obejrzeć w trakcie niecałych czterech dni festiwalu. Tylko 4 filmy, 3 krótkometrażówki Agnieszki Smoczyńskiej i jeden spektakl telewizyjny w reżyserii Smoczyńskiej właśnie. Plus jest taki, że (w większości) były to naprawdę świetne dzieła.

LADY M. (2016)


Niech Was nie zwiedzie tytuł - nie jest to kolejna adaptacja Shakespeare'a na wielkim ekranie. To film na podstawie powieści Nikolaia Leskova, który musiał się rzeczywiście brytyjskim wieszczem inspirować, gdyż podobieństwa między Katherine (główną bohaterką Lady M.) a Lady Makbet z dramatu Shakespeare'a są nieodzowne. Katherine to kobieta zdominowana przez mężczyzn. Kiedy jednak wszyscy mężczyźni z jej życia na chwilę znikają, ta znajduje w sobie siłę, która okazuje się być destrukcyjna dla wszystkich wokół. Wielkie zaskoczenie. Szłam na ten film nie nastawiając się na nic konkretnego, a okazał się on być naprawdę dobrym, trzymającym w napięciu kostiumowym thrillerem, a takich ze świecą szukać.

Ocena: 7/10


ODWET (2016)


Zdecydowanie najsłabszy film obejrzany przeze mnie na tegorocznym festiwalu. Tematyka podobna jak w wielu filmach powstałych w ostatnich latach - homoseksualizm. W teorii miał to być thriller psychologiczny, w praktyce wyszedł dramat. Dosłownie i w przenośni. O ile zaczyna się nieźle, a młody Antoine-Olivier Pilon daje z siebie wszystko, to film momentami ciągnie się jak flaki z olejem. Do tego wszystkiego jest niezwykle schematyczny i przewidywalny, co powoduje, że mamy coraz większą ochotę opuścić salę kinową. 

Ocena: 5/10


SOYER (2017)


Soyer to kontynuacja zeszłorocznego eksperymentu łódzkiej Szkoły Filmowej- czyli film dyplomowy studentów aktorstwa. W tym roku reżyserią zajął się Łukasz Barczyk, twórca Hiszpanki, więc od początku wiedziałam, że będzie słabiej niż w zeszłym roku ze Śpiewającym obrusikiem. I się nie pomyliłam. Film podzielony jest na trzy części, każda z nich przybliża nam jednego z trójki głównych bohaterów. O ile pierwsza część, o tytułowym Soyerze, jest naprawdę ciekawa, tak z każdą kolejną robi się coraz słabiej, tak że ostatnia, trzecia część jest najzwyczajniej w świecie nudna. Jak na film dyplomowy, wypada nieźle. W porównaniu do Śpiewającego obrusika wypada blado.

Ocena: 5/10


WENDETA (2016)


Zdecydowanie najlepszy film podczas całego festiwalu, choć ciężko jest ten film wychwalać. Poziom brutalności mamy w nim większy niż w niejednym horrorze, a jednak horrorem go nazwać nie możemy. Polecam do obejrzenia wszystkim, ale przygotujcie się na to, że raczej będzie to seans jednorazowy.

Ocena: 9/10


FILMY KRÓTKOMETRAŻOWE AGNIESZKI SMOCZYŃSKIEJ


Udało mi się obejrzeć jedne z trzech pierwszych filmów krótkometrażowych Smoczyńskiej: Kapelusz, 3 Love i Artykuł 537. Jedyne co mogę o nich powiedzieć, to to, że widać, że to dopiero początki reżyserki. na spotkaniu Smoczyńska powiedziała, że wszystkie krótkometrażówki, które nakręciła były robione jeszcze w czasach szkolnych i to także w nich widać. Z trzech, które udało mi się zobaczyć polecam Wam 3 Love, jeśli uda Wam się ją gdzieś dorwać. Wszystkie pozostałe raczej dla ciekawskich fanów reżyserki.


WASZA WYSOKOŚĆ (2015)


Wasza Wysokość to spektakl telewizyjny wyreżyserowany przez Agnieszkę Smoczyńską. Różni się on jednak bardzo od teatru telewizji, do jakiego wszyscy przywykli. Jest to wersja zdecydowanie bardziej nowoczesna, choć nadal wykorzystuje środki jedynie teatralne, nie korzystając z tych filmowych. Smoczyńska miała do dyspozycji świetnych aktorów, więc ten spektakl po prostu nie mógł się nie udać. To ciekawy eksperyment, który zdecydowanie warto zobaczyć.

Ocena: 7/10

poniedziałek, 30 października 2017

Na co do kina w październiku... cz. 2

ACH ŚPIJ KOCHANIE


Film, na który tak bardzo czekałam (bo i zwiastun był ciekawy, i aktorzy dobrzy, a do tego wszystkiego temat, który mnie interesuje - seryjny morderca) okazał się raczej średni. Ma kilka dobrych momentów, sam wątek Mazurkiewicza jest interesujący. Mimo wszystko, jak na film, który miał być o mordercy, Mazurkiewicza tam jest stanowczo za mało. Bardziej skupia się on na śledztwie i postaci Tomasza Schuchardta, która już aż tak ciekawa nie jest.

Ocena: 6/10



CZŁOWIEK Z MAGICZNYM PUDEŁKIEM


Film specyficzny, bo w końcu to Bodo Kox. Nie każdemu przypadnie do gustu. Ja jednak jestem daleka od skrajnych opinii. Ani mnie to ziębi, ani grzeje. Film jest nierówny - sekwencje początkowe się dłużą, a wszystko co najlepsze zostawione jest na koniec. Poza tym za mało, jak dla mnie, rozwinięty jest wątek "parapsychologiczny". Mimo wszystko cenię Bodo Koxa i czekam na jego kolejny film, bo jak mało kto ma odwagę eksperymentować w polskim kinie.

Ocena: 6/10



THOR: RAGNAROK


Co można powiedzieć o Thorze? To chyba najlepszy jak dotąd film Marvela. Pędźcie do kina, póki jeszcze grają, bo to trzeba zobaczyć na wielkim ekranie. Taika Waititi stworzył dzieło niepowtarzalne. I sprawił, że osoby, które do tej pory Thora jako superbohatera nie lubiły - polubią, a te, które go lubiły - zdania nie zmienią. Sama zaliczam się do tej pierwszej grupy, więc wiem o czym mówię.

Ocena: 9/10



SKAZANY


Skazany to film, który idealnie przedstawia jak więzienie zmienia człowieka (przynajmniej amerykańskie) i że resocjalizacja tamtejszych więźniów jest niemal niemożliwa. A skonstruowany jest tak, że do samych napisów końcowych nie wiemy co mamy sądzić o głównym bohaterze i gdzie go przyporządkować - po stronie tych dobrych, czy tych złych. Najlepiej obejrzeć, bez wcześniejszego czytania opisów fabuły czy oglądania zwiastunów - wtedy przemiana bohatera zrobi na Was większe wrażenie.

Ocena: 7/10



GHOST STORY


Żałoba i przemijanie pokazane z perspektywy ducha, a więc nie na przestrzeni dni czy miesięcy, ale kilkudziesięciu, a może nawet i kilkuset lat. Film jest niespieszny, a wręcz powolny, ale jeżeli przetrwacie pierwsze pół godziny, to potem będzie Was coraz bardziej wciągał. Dawno już nie widziałam tak pięknego filmu.

Ocena: 8,5/10



ŚMIERĆ NADEJDZIE DZIŚ


Jako temat przewodni mamy motyw, który pojawił się już w wielu filmach (Dzień świstaka to ten najbardziej popularny). Kilka lat temu pojawił się też i w horrorze (Istnienie z 2003 roku). Christopher Landon wykorzystuje go jednak w inteligentny sposób - łącząc horror z elementami komedii. Przypomina mi ten film nieco horrory Wesa Cravena - gdzie horror jest tak umiejętnie wymieszany z komedią, że widz może rozładować napięcie śmiechem. No i do tego mamy zakończenie prawie jak u M. Night Shyamalana.

Ocena: 7/10



BORG/MCENROE


Borg/McEnroe to najlepszy film tego roku. Nie znałam wcześniej tej historii, nie znałam wyniku finałowego meczu, ale nic nie szkodzi, bo to opowieść przede wszystkim o dwóch mężczyznach, którzy różnią się od siebie niemal wszystkim oprócz celu - wygranej. Sverrir Gudnason w roli Borga jest wręcz genialny, a finałowy pojedynek wciska w fotel.

Ocena: 9/10



MIĘDZY NAMI WAMPIRAMI


Październik to miesiąc słabych animacji. Nie inaczej jest w przypadku Między nami wampirami. Film jest nudny i mało zabawny, a do tego jego morał jest dla dzieci po prostu mało czytelny. Obserwowałam dzieciaki podczas seansu - były tak samo znudzone jak ja, a gdy już wychodziliśmy z kina - żaliły się rodzicom, że wybrały słaby film.


Ocena: 3/10

niedziela, 15 października 2017

Festiwal Kamera Akcja po raz ósmy...


Festiwal Kamera Akcja. Pierwszy festiwal filmowy, na którym byłam w swoim życiu. Najlepszy festiwal filmowy jaki znajdziecie w Polsce. Krótki - bo trwa niecałe cztery dni - więc nie ma problemu z wzięciem w pracy urlopu. Ciekawy - bo, jak co roku, wartych obejrzenia filmów w harmonogramie jest mnóstwo, a do tego dochodzą jeszcze warsztaty, spotkania i panele dyskusyjne. I do tego wszystkiego świetna, przyjazna atmosfera. Drugiego takiego festiwalu ze świecą szukać.


FILMY
Jak co roku, filmy podzielone są na kilka sekcji filmowych. W tym roku można wybierać spośród: Krytycznych premier (czyli filmów pokazywanych premierowo i przedpremierowo), Głosu krytyków (czyli filmów przywiezionych z największych światowych festiwali), Nowego Kina Rumuńskiego, filmów z Korei Południowej (tutaj gorąco polecam Wam Zombie Express), filmów Piotra Stasika, Agnieszki Smoczyńskiej i Denisa Villeneuve'a. Do tego wszystkiego Niemiłość - najnowszy film Andreya Zvyaginsteva na otwarcie oraz Łagodna Siergieja Łoźnicy na zamknięcie festiwalu. Nie można też zapomnieć o wisience na torcie, czyli VHS HELL LIVE - filmie, podczas którego posłuchać można lektora, który "tłumaczy" dialogi na żywo. Jak raz pójdziecie, to pokochacie :)
Pełny harmonogram znajdziecie TUTAJ.




DYSKUSJE
Do tego cztery panele dyskusyjne podczas których można posłuchać wypowiedzi ciekawych ludzi na ciekawe tematy. Warto iść, poznać opinie innych, wtrącić swoje trzy grosze. Tym bardziej, że w momencie, kiedy obywają się dyskusje, na festiwalu nie dzieje się nic innego. A wiedzy przecież nigdy za wiele :)
Standardowo, zaplanowane są cztery panele, po jednym na każdy dzień: (Post)krytyka czy krytyka w postach?, VOD vs Kino. O polityce w dystrybucji, Prepromocja. Filmy, których nie ma, Kurs na trend. Inwazja na Chiny. Mnie interesują na pewno trzy pierwsze, a na czwarty i tak pójdę, bo może się przy okazji czegoś nowego i ciekawego dowiem.
Pełną informację znajdziecie TUTAJ.


WARSZTATY I SPOTKANIA
Jak co roku, przebierać można także w warsztatach. Są warsztaty o tworzeniu teledysków, o różnicach między krytykiem a blogerem, o programowaniu festiwali, śniadania z książką, producenckie i scenariuszowe case study. Do tego spotkania z twórcami, m.in. z Piotrem Stasikiem, Agnieszką Smoczyńską czy Agatą Kuleszą. Jest z czego wybierać.
Pełną informację znajdziecie TUTAJ i TUTAJ.



Jednak największą zaletą Festiwalu Kamera Akcja jest atmosfera. Zjeżdżają się do Łodzi krytycy, zjeżdżają się blogerzy filmowi. Można spotkać się z ludźmi, z którymi widzimy się raz do roku na FKA właśnie. Podejść, zaczepić, zagadać gdzieś w korytarzu, między jednym seansem a drugim. Albo iść na afterparty i pogadać przy piwie. 


Jak co roku, harmonogram jest napięty. Trzeba starannie przemyśleć każdy film i każde warsztaty, bo jak wybrać między słuchaniem przez 2 godziny swojego ulubionego krytyka filmowego, a obejrzeniem przedpremierowo filmu, na który się czekało od kilku miesięcy... Będzie ciężko... Już się nie mogę doczekać :)

sobota, 14 października 2017

Na co do kina w październiku...

TWÓJ VINCENT


Wizualny majstersztyk. Trochę gorzej, jeśli chodzi o scenariusz. Mam wrażenie, że twórcy filmu stwierdzili, że wszelkie braki po prostu zatuszują pięknymi obrazami. Niestety historia nieco przynudza. Co nie zmienia faktu, że film zasługuje na Oscara.

Ocena: 8/10



WSZYSCY MOI MĘŻCZYŹNI



Szłam na ten film bez żadnego nastawienia - na tak, czy na nie. Chciałam po prostu wyluzować się i trochę odpocząć. I się nie zawiodłam. Reese Witherspoon po raz kolejny udowadnia, że ma nosa do komedii i po raz kolejny przemiło się na nią patrzy. A największą zaletą tego filmu jest to, że jest dobry na "odmóżdżenie", choć nie ogłupia widza.

Ocena: 7/10



MY LITTLE PONY. FILM


My Liitle Pony to dla mnie powrót do dzieciństwa. Pamiętam, że jak byłam mała oglądałam tę bajkę i nawet miałam figurki kucyków do zabawy. Pełnometrażowa wersja jest idealna dla małych dziewczynek - kolorowa, z morałem, z fajnymi piosenkami i paroma zabawnymi scenami. No i kucyk Sia - mistrzostwo!

Ocena: 6/10



PIERWSZY ŚNIEG


Słyszałam sporo złych opinii o tym filmie, ale mimo wszystko mi się podobał. Jest fajny klimat, ciekawa historia kryminalna, no i Michael Fassbender w roli głównej. Czego chcieć więcej?

Ocena: 7/10



KRUCYFIKS


Krucyfiks udowadnia, że w kwestii filmowych horrorów zbyt wiele się nie zmieniło i nadal większość z nich jest do bani. Ani to straszne, ani ciekawe, ani dobrze zagrane. Kilka jump scare'ów (i to mega przewidywalnych) horroru nie zrobi.

Ocena: 3/10



EMOTKI. FILM


Widać, że twórcom amerykańskich animacji wyczerpały się pomysły. Od samego początku wiadomo było, że film o emotkach po prostu nie może wypalić. No i nie wypalił. Jedyny plus całego tego filmu (i jednocześnie jedyna zabawna w nim rzecz) to rodzice Minka (głównego bohatera). Jednak nie warto oglądać całego filmu dla dwóch tylko postaci.

Ocena: 3/10



NASZ NAJLEPSZY ROK


Nasz najlepszy rok to idealny przykład kina średniego. Takie to było nijakie, że prawie nic z tego filmu już nie pamiętam. Poza tym, że jest to komediodramat, w którym jest zero komedii. W domu, w leniwy wieczór, z lampką wina - czemu nie, ale w kinie raczej nie polecam.

Ocena: 5/10

sobota, 30 września 2017

Na co do kina... American Assassin, Powiernik królowej, Kingsman: Złoty krąg, 50 wiosen Aurory...

AMERICAN ASSASSIN


Dobrego filmu akcji w tej dekadzie można ze świecą szukać, dlatego dobre, takie jak ten, trzeba polecać. Sporo akcji, dobry scenariusz, raczej mało przewidywalny i świetne sceny walki. Czego chcieć więcej? Dylan O'Brien wreszcie dostał rolę, w której mógł się wykazać, a Michaela Keatona zawsze przyjemnie się ogląda na ekranie. Książki nie czytałam, ale ten film zdecydowanie mnie do tego zachęcił.

Ocena: 7/10



POWIERNIK KRÓLOWEJ


Ciekawa historia przeniesiona na ekrany w bardzo "Oscarowy" sposób. Garść humoru, szczypta wzruszeń, a to wszystko podlane ociupiną historii. Warto - w szczególności dla ról Judi Dench, Aliego Fazala, a nawet Eddiego Izzarda - choć nie jest to film, do którego będę wracać.

Ocena: 7/10



KINGSMAN: ZŁOTY KRĄG


Sporo zmian w stosunku do pierwszej części - niekoniecznie na lepsze, ale wcale i nie na gorsze. Channing Tatum, na szczęście, przez większość filmu jest poza ekranem, Julianne Moore w swojej roli jest wprost genialna i tylko Colin Firth jakoś tak "zdziadział". Irytuje też lekko Elton John, ale wszystkie smutki wynagradza ostatnia scena walki przy piosence "Word up" zespołu Korn w wersji country.

Ocena: 8/10



50 WIOSEN AURORY


Polskie plakaty reklamują ten francuski film jako komedię, choć dla mnie to po prostu film obyczajowy. Ma kilka uroczych scen, kilka zabawnych, kilka smutnych - ot, życie po prostu. Tyle, że po pięćdziesiątce. W wolnej chwili można zerknąć, dla tych kilku scen właśnie. I żeby przekonać się, że po skończeniu 50 lat wcale nie jest już tak z górki.


Ocena: 6/10

sobota, 9 września 2017

Na co do kina... Renegaci, To, Tulipanowa gorączka, Na układy nie ma rady...

RENEGACI


Trailer filmu i Sullivan Stapleton w roli głównej spowodowały, że nastawiłam się na pełnometrażową wersję "Kontry". I choć do serialu mu daleko, to nadal jest to całkiem niezły akcyjniak, który można z braku laku obejrzeć w jakiś chłodny, nudny jesienny wieczór.

Ocena: 6/10



TO


Nareszcie naprawdę dobry film na podstawie prozy Stephena Kinga. Świetny Bill Skarsgard w roli Pennywise'a - jest, urocze dzieciaki, które rzeczywiście umieją w aktorstwo - są, klimat - jest, i to pełną parą. Czego więcej wymagać? Nie straszy nachalnie, a raczej klimatycznie, a tego w dzisiejszych horrorach zdecydowanie brakuje.

Ocena: 8/10



TULIPANOWA GORĄCZKA


Film - zaskoczenie. Spodziewałam się tworu co najwyżej poprawnego, a dostałam ciekawą historię, dobre aktorstwo i piękne kostiumy. I do tego sceny seksu sfilmowane tak delikatnie i ładnie, że nie powodowały żadnej niezręczności. Zakończenie może nieco zawodzić, ale warto - chociażby dla Alicii Vikander.

Ocena: 8/10



NA UKŁADY NIE MA RADY


Po obejrzeniu tworu "PolandJA", sądziłam, że gorszego filmu w tym roku w kinach nie zobaczę. Jakże się myliłam. Kompletny brak humoru, seksizm, uprzedmiotowienie kobiet i żarty z gwałcicieli. Nawet sobie nie chcę tego filmu przypominać. Żenada!


Ocena: 1/10

czwartek, 6 lipca 2017

Miłość aż po ślub (2017)...


Nie lubię francuskich filmów. A może powinnam raczej napisać - nie lubię filmów fracuskojęzycznych. Pewnie to dlatego, że w liceum musiałam wkuwać ten "najbardziej romantyczny na świecie język". Jeśli już oglądam jakieś francuskie filmy, to zazwyczaj albo na jakichś festiwalach filmowych (bo akurat mam okienko, które należy zapełnić) albo francuskie komedie romantyczne. Te drugie nigdy mnie nie zawiodły. Przerysowane są podobnie, jak i te hollywoodzkie, bollywoodzkie czy jakiekolwiek inne, ale za to zazwyczaj o wiele zabawniejsze.



Podobnie jest w przypadku Miłości aż po ślub. Zaczyna się niewinnie - dziewczyna poznaje chłopaka, "idzie z nim do łóźka" (nie do końca, ale prawie), daje mu swój numer, a następnego dnia wraca do własnego życia. Los jest jednak przewrotny, więc przez "zbieg okoliczności", ów facet na jedną noc zostaje jej klientem w firmie zajmującej się organizacją ślubów. Przypomina Wam to coś? Bo mnie nieco Powiedz tak - hollywoodzką komedię romantyczną z Jennifer Lopez i Matthew McConaughey'em w rolach głównych. Nieco zmienioną, uwspółcześnioną i bardziej "wyzwoloną" wersję, ale jednak. Jednak to, co te dwa filmy różni jest humor.



Kiedy oglądam komedie romantyczne, często mam wrażenie, że twórcy tych filmów nazywają swój film komedią, gdy ten ma pozytywny nastrój i szczęśliwe zakończenie. Te dwie cechy są oczywiście kluczowe dla gatunku jakim jest komedia, ale już dawno do jej cech został dopisany także humor, komizm. Na komedii mamy się śmiać! Bez względu na to czy będzie to komedia kryminalna, romantyczna czy po prostu czysta gatunkowo komedia. Powinna nas ona nie tylko bawić, ale także śmieszyć. W Miłości aż po ślub znajdziecie wszystkiego pod dostatkiem. Mogę to potwierdzić ja i ok. 40 osób, które siedziały razem ze mną na sali. Momentami (czyli przez jakieś 2/3 filmu) śmialiśmy się w głos. Sprawiło to, że nie myślałam o tym, że przecież wiem co będzie dalej, przecież wiem jak film się skończy. Przeciwnie - momentami wręcz się zastanawiałam czy reżyserka nie postanowiła jednak zrobić małego psikusa i zakończyć swój film inaczej niż się widz spodziewa. Jak się film zakończył - tego Wam nie zdradzę, ale mogę Wam zdradzić, że z pewnością będziecie się na nim dobrze bawić. Humor utrzymuje się do samego końca i nie brakuje go aż do ostatniej sceny. Poza tym - jest to, oczywiście, też dobry film na "odmóżdżenie", odpoczęcie po męczącym dniu w pracy.


Ocena: 7/10



POWINIENEŚ OBEJRZEĆ JEŚLI:
- lubisz komedie romantyczne
- lubisz francuskie komedie romantyczne
- miałeś ciężki dzień w pracy i chcesz odpocząć, oglądając coś przyjemnego
- masz ochotę się pośmiać
- podobało Ci się Za jakie grzechy, dobry Boże (może jest tu trochę mniej śmiechu, ale mimo wszystko trzyma poziom :))