poniedziałek, 7 października 2019

Wrzesień 2019 w kinie - blogerskie podsumowanie...

Cześć i czołem! Przed Wami kolejne podsumowanie miesiąca w wykonaniu śmietanki polskich blogerów filmowych ;) 

W jury standardowo zasiedli:
oraz ja :)

W związku z małą ilością obejrzanych przez nas w tym miesiącu filmów - miejsce pierwsze i ostatnie przyznane zostało filmom, które widziały przynajmniej dwie osoby :)

Miłej lektury :)


POLITYKA


AGATA - Ciężko oceniać tak nierówny film. Niektóre rozdziały były wręcz nie do przebrnięcia (pierwszy o pani premier to po prostu zlepek randomowych scenek bez ładu i składu), ale były też lepsze, ciekawsze, a nawet zabawne epizody. Jednak ogólnie, to dużo hałasu o nic. Film Polityka nie pokazał ani nic nowego, ani zaskakującego. 

MICHAŁ - Patryk Vega to Patryk Vega. Idąc na jego film wiadomo czego się spodziewać: sucharów, seksu i bluzgów. Tym razem Vega obiecywał nam, że zniszczy PiS (co akurat byłoby spoko). Szkoda tylko, że na zapowiedziach się skończyło. Film jest i tak lepszy niż można się było spodziewać, ale, jak to łagodnie ująć, jest typowo „vegowy”. Polityka ma przebłyski – wątek Misiewicza, który nie jest Misiewiczem (xD) oraz sceny Prezes-Bartek są naprawdę spoko. Szkoda, że reszta to ekranizacja memów i informacji, które każdy logicznie myślący (czytaj: olewający alternatywny świat kreowany przez PiS i Wiadomości) człowiek ogarnia. Filmowy „kapiszon”.

MAGDA - O dziwo, jest lepiej niż się spodziewałam. Nie zacznę teraz tego filmu wychwalać, bo nie ma za co, ale zasłużył na solidne 3/10 zamiast 1 (i to w sumie chyba jedynie za segment o Misiewiczu, który jako jedyny był (dosyć) ciekawy i zabawny). Jak to powiedział mój tata - "nastawiałaś się na gówno, więc można powiedzieć, że film cię pozytywnie zaskoczył". 


TO: ROZDZIAŁ 2


MICHAŁ - Strasznie mnie ten film irytował. Przeciągnięty, nudny, fatalnie poprowadzony przez reżysera. Mając ogromny potencjał aktorski, Muschietti nie potrafił go wykorzystać – za to powinien być kryminał, gdyż nawet Jessica Chastain na ekranie wypada blado… Dzieło to widziałem stosunkowo niedawno (18.09), ale oprócz tego, że po seansie bolał mnie kręgosłup i chciało mi się spać, nie wyniosłem z tej projekcji niczego. Potężne rozczarowanie, jedno z największych w tym roku. To, po prostu, film tak zły, że aż nie chce się już o nim myśleć.

MAGDA - Rzadko się zdarza, żeby sequel jakiegokolwiek filmu był przynajmniej na takim samym poziomie jak część pierwsza. Tutaj jednak się to twórcom udało. "Dorośli" aktorzy idealnie dopasowani do swoich "małoletnich" bohaterów. Do gry aktorskiej nie ma gdzie się przyczepić - w końcu w obsadzie McAvoy, Hader, Chastain. A Skarskard w roli Pennywise'a - cudo! Jeszcze bardziej przerażający niż w części pierwszej. Jestem bardzo na tak.


SZTUKA ŚCIGANIA SIĘ W DESZCZU


MAGDA - Takich filmów jak ten mamy na pęczki. Co miesiąc do kin wchodzi przynajmniej jeden podobny. Trochę do śmiechu, trochę do płaczu. Takie to nijakie. Do obejrzenia w zaciszu domowym w jakiś jesienny/zimowy wieczór - jak najbardziej. Na bilet do kina raczej szkoda tracić pieniędzy. Do obejrzenia i zapomnienia. Do Był sobie pies ten film się nie umywa.


PIŁSUDSKI


AGATA - Kiepskiej jakości kino przeznaczone dla wycieczek szkolnych. Mega słabo wypadła oszczędność w budżecie. Uwierzycie mi na słowo (bo nie sądzę, że wielu z Was widziało już film), gdy powiem, że zamiast bardziej wymagających scen (np. bitewnych) na ekranie pojawiały się plansze z tekstem objaśniającym, w którym jesteśmy punkcie na historycznej osi czasu? Ostatni raz taki film zaserwowała mi nauczycielka w podstawówce.  Kompletnie nie rozumiem też nagrody w Gdyni dla Magdaleny Boczarskiej za rolę Marii Piłsudskiej.

MICHAŁ - Wiecie, jak wygląda montaż w filmach Vegi? Nooo, to tu jest jeszcze gorszy. To dzieło to zlepek randomowo połączonych scenek, które kompletnie nie współgrają, czasem przedziela się je, dla urozmaicenia, tablicami (tak, tablicami) z napisami, co się działo. Nie ściemniam, tak to wygląda. Wiem, że budżet nie pozwolił na realizację większych scen, ale są lepsze sposoby na ich przedstawienie niż tablice. Najbardziej „epicką” chwilą jest tu atak na pociąg, w którym wybuchają petardy (to chyba miały być granaty), a zrzucony z pierwszego stopnia wagonu konduktor udaje, że umiera w tak fajny sposób, że idzie się popłakać ze śmiechu. Borys Szyc kompletnie tu nie pasuje, wypada bardzo słabo, a partnerująca mu Magda Boczarska pojawia się na ekranie może na pięć minut. Nie przeszkodziło to jednak akademii przyznać jej Złotego Lwa i to za rolę pierwszoplanową (serio, to jest żenada i skandal!). Michał Rosa mając ogromny historyczny potencjał, stworzył gniot, od którego oglądania aż bolą oczy…


DOWNTON ABBEY


AGATA - Bardzo miłe zaskoczenie i niezwykle przyjemny seans. Dla osoby, która kompletnie nie ma pamięci do twarzy i imion (czyt. ja) początkowo było trochę trudno odnaleźć się w natłoku bohaterów, jednak z czasem załapałam kto jest kim, z kim i za co odpowiada. Nawet nie znając serialowych losów mieszkańców Downton Abbey, bez większego problemu można połapać się w fabule. 

MICHAŁ - Przed seansem miałem lekkie obawy, czy nie oglądając serialu, zrozumiem o co chodzi w filmie. Okazało się to bezpodstawne. Owszem, pewnie sporo jest tu „smaczków” dla fanów odcinkowego pierwowzoru, jednak jako zwykły widz, byłem tą produkcją oczarowany. Twórcy przygotowali to dzieło tak, by mógł je obejrzeć każdy. Zakochałem się w tych cudownych wnętrzach, pokochałem tych wspaniałych bohaterów, bardzo spodobała mi się fabuła – po tej projekcji z ogromną chęcią obejrzałbym wszystkie odcinki serialu. Wspaniałe, ciepłe kino, które idealnie sprawdza się na seans, w czasie brzydkich, jesiennych popołudni. 


PARASITE


AGATA - Początek filmu bardzo mnie zaintrygował i tak mniej więcej do połowy seansu oglądałam Parasite z niesłabnącym zainteresowaniem. Niestety, finał kompletnie mnie nie kupił. Szkoda, bo to właśnie o „zaskakującym, przewrotnym zakończeniu” naczytałam się najwięcej zachwytów. 

MICHAŁ - Z wielkiej chmury mały deszcz. Totalnie przehajpowana produkcja, która przez jakiś czas ma swój styl i „urok”, jednak im dalej w las tym coraz gorzej. W recenzjach chwali się żonglerkę gatunkami – dla mnie to ogromna wada tej produkcji. Wygląda to tak, jakby reżyser chciał tu upchnąć wszystko (komedię, dramat, horror…), a przez to na ekranie panuje chaos, ale chaos o negatywnym wydźwięku. Od pewnego momentu Parasite zaczął mnie już tak wkurzać, że patrzyłem na zegarek, by odliczać minuty do napisów końcowych… Nie podzielam zachwytów, dla mnie to średniak, który jednak mógł być czymś o wiele lepszym.

MAGDA - Bong Joon-ho pokazał klasę. Jest to na ten moment najlepszy film w jego karierze. I (według mnie) najlepszy film tego roku. Podczas seansu reżyser zapewnia nam istny filmowy rollercoaster. Przechodzimy od czarnego humoru niemal po horror. Czysta perfekcja! Film od początku do końca niezwykle przemyślany w każdym szczególe. I choć jest to jeden z najbardziej "koreańskich" jego filmów, to mimo wszystko jest niezwykle uniwersalny i może być odbierany tak samo na całym świecie. Do tego wszystkiego epizod gra tam jeden z moich ulubionych (i moim skromnym zdaniem - najlepszych) koreańskich aktorów - Park Seo-joon. Czyli jeszcze jeden plus dla mnie :)


AD ASTRA


AGATA - Nie lubię filmów, których akcja dzieje się w kosmosie. Denerwują mnie odległości, brak grawitacji, królujące tam kolory i to, że w tej nieskończenie otwartej przestrzeni można ześwirować z powodu zamknięcia w klaustrofobicznej rakietce. To jakiś absurd i coś okropnego. Ad Astra była więc na straconej pozycji, mimo że dysponowała tak mocnym graczem, jakim jest Brad Pitt. Film nie zawiódł moich oczekiwań. Był równie męczący, jak każdy inny jemu podobny. A do tego strasznie rozwleczony i z każdą kolejną sceną coraz bardziej dziwaczny. 

MICHAŁ - Ktoś chciał przenieść Jądro Ciemności Czas Apokalipsy w kosmos i coś bardzo mocno nie pykło. Film od strony wizualnej jest cudowny, soundtrack też jest spoko, ale fabuła… Gray chciał stworzyć kino ambitne, jednak na zamiarach się skończyło. Ad Astra to smęt, który nie zaskakuje, który przynudza, który irytuje. Jeśli ktoś mi ponownie powie, że Brad Pitt zasługuje tą rolą na jakieś nagrody to wybuchnę śmiechem. Jeśli gdzieś w tym roku zagrał wybitnie, to, oczywiście, u Tarantino. Tu, po prostu, smęci kwestiami przygotowanymi przez scenarzystów, nie robi na ekranie nic wielkiego. Ad Astra to kompletny przerost formy nad treścią… Niestety.


RAMBO: OSTATNIA KREW


MICHAŁ - Stallone obiecał nam najbardziej krwawego Rambo w historii i słowa dotrzymał. Pierwsza część filmu jest jeszcze spokojna, akcja dość długo się zawiązuje – kiedy jednak następuje dość przykry zwrot akcji, zaczyna się totalna jazda bez trzymanki. Ba, powiedziałbym, że zaczyna to przypominać kino gore. Ale doskonale rozumiem to krwawe przesłanie Stallone’a – podobnie jak w John Rambo zwraca uwagę na cholernie poważny problem, który świat ma w głębokim poważaniu. Czy jedyną nadzieją na walkę z kartelami jest samotny bohater? Ostatnia krew to kino naprawdę dobre (choć przyznam, że początkowo trochę słabo zmontowane), które trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej sekundy. Stallone w fajnym stylu pożegnał się ze swoim kultowym bohaterem, choć przyznam się, że jeśli miałbym wybierać najlepsze możliwe zakończenie przygód herosa, pozostawiłbym to z Johna Rambo. Warto zostać również na napisach końcowych – twórcy przygotowali dla nas sentymentalny filmik przedstawiający całą historię przygód kultowego komandosa.


LEGIONY


AGATA - Jak można mówić o dobrych scenach batalistycznych w tym filmie? Jak można mówić o czymkolwiek dobrym w tym filmie? Od groma tutaj nielogicznych bzdur, które obrażają każdego logicznie myślącego widza.

MICHAŁ - Trudno będzie coś napisać o tym ścierwie nie używając wyrazów powszechnie uznawanych za wulgarne, ale postaram się. Film pana Gajewskiego to najgorsze co spotkało kina w tym roku – nic gorszego nie powstało. Ten film jest, po prostu, totalnie głupi, obraża inteligencję widzów (nie dotyczy sebopatriotów  - oni nie posiadają inteligencji) jest niesamowicie wkur.iający. Obsada aktorska to totalna porażka, nikt tu się nie stara, mniej „drewna” znajdziecie w najbliższym lesie. Słynne sceny batalistyczne, które reklamowano jako potężne, są potężne… w swojej żenadzie. Oglądanie Legionów powinno być uznawane za karę równoznaczną z pobytem w więzieniu. Patologiczne ścierwo.


ANGRY BIRDS FILM 2


AGATA - Przezabawna animacja z dużą dawką czarnego humoru idealna dla dorosłego widza.

MICHAŁ - Potężna niespodzianka! Ten film to totalnie szalona, totalnie porypana, totalnie dowcipna jazda bez trzymanki! Według mnie produkcja ta powinna być dozwolona od piętnastego roku życia, gdyż dzieje się tu naprawdę hardcorowo. Chcecie ptaki ginące w lawie? Są tu. Chcecie scenę z ptakiem sikającym w kiblu, który umiera w męczarniach? Jest tu. Ten film to chora wersja reżysera, który chciał chyba przenieść styl Tarantino do animacji. Ale przez to… bawiłem się wspaniale! Popłakałem się ze śmiechu, dubbing mnie totalnie rozwalił, a historia naprawdę mi się spodobała. Szacun dla twórców!

MAGDA - I kolejne "sequelowe" zaskoczenie września. Mam wrażenie, że część pierwsza tej animacji była jedynie maluteńkim wstępem do historii. Zapomnijmy w ogóle o części pierwszej. Część druga jest 100 razy zabawniejsza, 100 razy lepiej zrealizowana i 100 razy lepsza.


(NIE)ZNAJOMI


AGATA - W 6/7 RE-WE-LA-CYJ-NIE zagrane kino + Domańska, która przyszła na plan pozostać Domańską ze swojego instagrama. Ale to nic nie szkodzi, bo ogólny wydźwięk filmu jest niesamowicie trafny, mocny, aktualny, wiarygodny i totalnie wpisany w realia naszego kraju. Twórcom udało się stworzyć bardzo dobry remake, który jest świetnym odzwierciedleniem, ale zdecydowanie nie kalką oryginału. Polecam serdecznie.

MICHAŁ - Czy da się  tak zaadaptować oryginał, by jego polska wersja była lepsza? Twórcy tej produkcji udowodnili, że jest to jak najbardziej możliwe! Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie bardzo mi się podobało, jednak film Tadeusza Śliwy uważam za jeszcze lepszy! SERIO! Historia świetnie została wpisana w polskie realia, zwłaszcza wątek homoseksualny uderza tu mocniej niż u Włochów (piszę to w momencie, gdy policja ujęła prawicowych psychopatów szykujących zamach na Marsz Równości – ale czego spodziewać się po kraju w którym prawicowi politycy i czarna mafia pod wodzą psycholi pokroju Jędraszewskiego podburzają tłum, by niszczyć wyimaginowaną przez nich ideologię; ludzie, kurna, idźcie do wyborów – bo chyba chcecie żyć w cywilizowanym kraju, prawda?!). Finał opowieści również u Śliwy wybrzmiewa potężniej. Jedyne czego mógłbym się przyczepić to tego, że samo rozpoczęcie „telefonicznej zabawy” w (Nie)znajomych wydaje się trochę sztuczne. Reszta to już, jak to się mówi, złoto! Największe brawa należą się jednak osobom odpowiedzialnym za casting – aktorzy zostali dobrani PERFEKCYJNIE i każdy z nich MIAŻDŻY system! Co za ekipa, co za umiejętności! WOW!! (Nie)znajomi to nie tylko najlepszy film tego miesiąca, ale i jeden z grona najlepszych dzieł w tym roku! Owacja na stojąco dla każdej osoby, która przyczyniła się do powstania tego dzieła!

MAGDA - Prawdziwy powiew świeżości w polskim kinie. Co z tego, że to remake włoskiego filmu. Z Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie pozostała jedynie podstawa całej historii. Wielkie brawa dla twórców, bo można mówić, że prześcignęli oryginał! A przede wszystkim idealnie przenieśli go i wpasowali w polskie realia. Wielkie brawa za casting! Aktorzy są dobrani do swoich ról idealnie! A Maja Ostaszewska daje taki popis aktorski, że podczas jej monologu siedziałam niemal z otwartymi ustami i nie mogłam oderwać od niej wzroku. Brawo! Brawo! I jeszcze raz brawo! I zakończenie podobało mi się o wiele bardziej niż w oryginale.


KREWETKI W CEKINACH


EWA - To niezwykle uroczy film, który stara się wyłamać ze schematu produkcji o uprzedzeniach rasowych/dotyczących orientacji/wyglądu, jednak na tym polu ponosi fiasko. Choć Krewetki w cekinach są miłym doświadczeniem z pozytywnym przesłaniem, to postać bohatera, który jest homofobem i nagle kocha gejów, jest totalnie nieprzekonująca i naszkicowana na kolanie. Za to pozostali bohaterowie wypadają o wiele lepiej ze swoją motywacją, problemami i ogólnym zarysem postaci. Cały koncept bazujący na prawdziwej historii był świetny, jednak jego potencjał został zrealizowany jedynie w połowie.



wtorek, 30 lipca 2019

Filmy, na które czekam - sierpień...

Kliknięcie na tytuł przeniesie Was do jego zwiastuna :)





Po Królu Lwie przyszła kolej na kolejną dawkę "przyjaciół" z dzieciństwa. Toy Story to jedna z najlepszych animacji i żadna z kolejnych części mnie nigdy nie zawiodła. Jestem pewna, że na tej także będę bawić się jak małe dziecko.






Film sygnowany przez jednego z moich ulubieńców - Guillermo del Toro. Zwiastun zapowiada się znakomicie. Mam nadzieję, że reżyser (którego filmy do tej pory mnie nie porwały) tym razem mnie nie zawiedzie.






Wiem - to polska komedia. Ale może, jak w tytule - tym razem się uda. Mamy świetną obsadę - Ferency, Dziędziel, Dyblik, młody Stuhr. Nie pokładam w nim wielkich nadziei, ale na pewno nie zabraknie mnie na sali kinowej.






Tarantino to lubię tak sobie - raz bardziej, raz mniej (Michał vel Wiking mnie za to pewnie zlinczuje :P). Ale zawsze na jego filmy czekam. Przeżyję nawet to, że w rolach głównych mamy dwóch aktorów, których nie lubię - Pitta i DiCaprio. Jest Margot Robbie - ona mi wszystko wynagrodzi :)






Za wiele o tym filmie nie słyszałam, ale gdzieś mignął mi jego zwiastun, który mnie zaintrygował. Według mojego taty zazwyczaj najlepsze są filmy, które nie reklamują się wszem i wobec, więc zaufam swojemu instynktowi :)






Wystarczyło, że przeczytałam opis i już potrafię sobie ten film dokładnie wyobrazić. Nie powiem jednak, że nie jestem zaintrygowana i z pewnością udam się na niego do kina.





Gerarg Butler po raz kolejny w roli Mike'a Banninga, który po raz kolejny będzie ratował prezydenta USA. Uwielbiam tę serię i po prostu nie mogę tego przegapić.






Pozornie zapowiada nam się film klasy Z, ale nie wyciągałabym tak szybko żadnych wniosków. Reżyseruje Alexandre Aja, więc spodziewam się czegoś w stylu Piranii 3D. I bardzo mnie to cieszy :D






Bardzo lubię Melissę McCarthy i chętnie zobaczę ją w czymś innym niż głupkowata komedia.






Nowy film Pedro Almodovara. Wychwalany przez krytyków. Ponownie z Banderasem w głównej roli. 






Zwiastun średnio mnie rozbawił, ale mamy Jacoba Tremblaya w jednej z głównych ról i Setha Rogena jako producenta, więc chętnie zobaczę co z tego wyszło.


PODSUMOWUJĄC:
- w sierpniu czekam na 11 premier
- w planach mam obejrzenie 16 sierpniowych premier
- jestem oburzona faktem, że Toy Story 4 w polskich kinach będziemy oglądać 2 miesiące po premierze światowej

czwartek, 27 czerwca 2019

Filmy, na które czekam - lipiec...

Kliknięcie na tytuł filmu przeniesie Was do jego zwiastuna :)



Choć Spider-Man to jeden z tych bohaterów, za którymi średnio przepadam, to jednak jest to Marvel - przecież nie mogę tego filmu przegapić! :) Pierwsza część przygód Spider-Mana w wykonaniu Toma Hollanda średnio przypadła mi do gustu, a tutaj liczę na o wiele więcej. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.






W końcu to horror. Czy muszę dodawać coś jeszcze? :)






Gdzieś przypadkiem zobaczyłam zwiastun tego filmu i od razu pomyślałam, że to świetny pomysł na film - świat, w którym tylko jedna osoba zna i pamięta piosenki The Beatles i robi na tym karierę. Do tego Lily James, którą bardzo lubię. No i zawsze miło jest posłuchać piosenek słynnego zespołu z Liverpoolu.






Pierwsza część była średnia (do tego był to bardziej dramat niż horror), druga już była lepsza, czy trzecia, najnowsza część okaże się najlepsza i najstraszniejsza z nich wszystkich? Po Klątwie La Llorony, która nieco mnie zawiodła, szczerze na to liczę.






Trzeba tu w ogóle coś dodawać? Czy jest ktokolwiek na świecie kto na ten film nie czeka?






Uwielbiam francuskie komedie. A do tego pierwsza część była prześmieszna. Liczę tylko, że druga będzie przynajmniej tak samo dobra.






Jim Jarmusch, Bill Murray, Adam Driver, Iggy Pop... Mam wymieniać dalej?






Woody'ego Allena przestałam lubić już dosyć dawno temu, ale na jego filmy zawsze czekam i zawsze idę na nie do kina. Tym razem pewnie nie będzie inaczej.

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Na co do kina w maju - tydzień 5...

SŁOŃCE TEŻ JEST GWIAZDĄ


Nie spodziewałam się niczego dobrego po tym filmie. Poszłam na niego bardziej dla zabicia czasu niż z ciekawości. Przynajmniej się nie zawiodłam. Fabuła oklepana, aktorzy sztywni, zero między nimi chemii. Widać, że się starają, ale nie wyszło. Nicola Yoon nie pisze jakichś rewelacyjnych książek, więc nie ma się co dziwić, że filmy na ich podstawie też rewelacyjne nie są.

OCENA: 4/10


POKEMON: DETEKTYW PIKACHU


Nastawiałam się na świetne kino, dostałam kino dobre. Spodziewałam się jednak większych zachwytów. Pokemony zrobione są rewelacyjnie. Duet Pikachu – Psyduck – wielki plus. Fabuła też jest w porządku. Bawiłam się świetnie, jednak czegoś mi tutaj brakowało. Może trochę bardziej złożonej fabuły? Mimo wszystko super wrócić do czasów młodości.

OCENA: 7/10


PASKUDY. UGLYDOLLS


Najlepsza animacja miesiąca maja. I co z tego, że morał jest tak oklepany, że bardziej już być nie mógł? I co z tego, że zwiastun pokazał nam wszystko co w tym filmie najważniejsze? Pomimo tego wszystkiego Paskudy to świetnie zrobiona animacja, z wpadającymi w ucho piosenkami i uroczymi postaciami. Polecam wszystkim dzieciom (dorosłym też).

OCENA: 7/10

czwartek, 30 maja 2019

Na co do kina w maju - tydzień 3 i 4...

LET'S DANCE


Szłam na ten film z nastawieniem, że obejrzę francuski Step up i dostałam francuski Step up. I podobnie jak w pierwszej części tego amerykańskiego filmu o tańcu – w Let’s dance za mało tańca, a zdecydowanie za dużo romansu.

OCENA: 4/10


WYMARZONY


Cóż za piękny film. Takich filmów mi obecnie bardzo brakuje. Kameralnych, spokojnych, pięknie nakręconych, na ważny temat. Na ekranie możemy zobaczyć właściwie każdy etap procesu adopcji we Francji. Do tego z różnych perspektyw. Jedynie wątek prywatnego życia pani pedagog bym z tego filmu wyrzuciła, bo był tu całkowicie zbędny.

OCENA: 8/10


PANDA I BANDA


Uwielbiam filmy animowane, ale niestety i w tym gatunku możemy się natknąć na słaby film. I tak jest w przypadku Pandy i bandy. Wizualnie film wygląda OK. Jeżeli chodzi o scenariusz – mamy tutaj motyw, który świetnie znamy już z pierwszej Epoki lodowcowej, a który tam ukazany był o niebo lepiej. Zabawny też raczej ten film nie jest. Lepiej wybrać dla swojej pociechy coś innego.

OCENA: 3/10


GLORIA BELL


Rzadko się zdarza, żebym podczas seansu miała ochotę wyjść z sali kinowej. Choćby nie wiem jak słaby był film – zazwyczaj nie mam problemu z wysiedzeniem na nim do końca. A właśnie taki problem miałam z Glorią Bell. Ten film jest tak nudny, że to aż fizycznie boli. Przez drugą połowę seansu, sprawdzałam godzinę dosłownie co 2 minuty, byle by jak najszybciej stamtąd wyjść. W tych nudnych filmach najbardziej nie znoszę zakończenia – pojawia się scena, która będzie świetna jako zakończenie, ale to jeszcze nie zakończenie, za kilka minut ponownie mamy podobną scenę, ale to też jeszcze nie koniec. Jakby reżyser chciał wydłużyć nasze męczarnie. W „Glorii Bell” mamy ze trzy czy nawet cztery takie sceny. Im bliżej końca, tym jest coraz gorzej. Nic kompletnie ten film do mojego życia nie wniósł, poza niezmierną, wręcz bolesną nudą.


OCENA: 3/10

piątek, 17 maja 2019

Na co do kina w maju - tydzień 2...

TRZY KROKI OD SIEBIE


Zaskoczył mnie ten film. I to bardzo pozytywnie. Spodziewałam się kolejnej nijakiej historyjki o nastoletniej miłości ze śmiertelną chorobą w tle. A dostałam całkiem dobry film z aktorami, którzy nie tylko dobrze wyglądają, ale i całkiem nieźle radzą sobie na ekranie. Polecam fanom Gwiazd naszych wina.

OCENA: 7/10


TOPIELISKO. KLĄTWA LA LLORONY


Nie powiem – spodziewałam się czegoś lepszego. Starałam się jednak nie zapominać, że James Wan jedynie ten film produkuje, a nie reżyseruje. W ostateczności, jak na pełnometrażowy debiut reżyserski Michaela Chavesa – jest zdecydowanie dobrze. Mamy kilka fajnych jump scare’ów, przez większość czasu film trzyma w napięciu, a duch wygląda realistycznie. Wielki minus za to jak szybko wszystko się potoczyło – w jednym momencie La Llorona zaczyna „nawiedzać” bohaterów, a już w kolejnym mają kogoś do pomocy, kto ma ją unicestwić. Zdecydowanie za mało rozbudowania historii.

OCENA: 8/10


PODŁY, OKRUTNY, ZŁY


Jako „fanka” seryjnych morderców musiałam iść na ten film do kina. I muszę przyznać, że film jest świetnie skonstruowany. Ted Bundy był człowiekiem, który zwabiał swoje ofiary dzięki temu, że był przystojny, inteligentny, czarujący. Do samego końca utrzymywał, że był niewinny. Podły, okrutny, zły jest skonstruowany w taki sposób, że do samego końca nie mamy pewności czy Bundy na pewno jest winny, czy może jednak ktoś go wrobił, zaczynamy zastanawiać się czy na pewno skazano winnego człowieka. Oczywiście, film pomija kilka szczegółów – chociażby z samego śledztwa – ale od tego mamy film dokumentalny tego samego reżysera, który pomaga bardziej zagłębić się w całą sprawę.

OCENA: 8/10


NIEDOBRANI


Dawno się tak nie uśmiałam na żadnym filmie. Na poprawę humoru działa jak znalazł. Nie przeszkadzają tu nawet kloaczne żarty, które zostały tak wplecione w scenariusz, że nie powodują zażenowania, a rzeczywiście śmieszą.

OCENA: 7/10


KRAINA CUDÓW


Wspaniała bajka, ale zdecydowanie bardziej dla dzieci niż dla dorosłych. Kolorowa, zabawna, wciągająca i z pięknym przesłaniem. Jeśli macie dzieci w wieku do lat powiedzmy 10-ciu, to polecam im tę animację pokazać.

OCENA: 6/10


HEX


Ten horror nie broni się niczym. Aktorzy sztywni niczym bela drewna, do tego okropnie irytują manierą z jaką wypowiadają dialogi. Historia ciekawa, bo mamy do czynienia z ludową mitologią Kambodży, ale „skiepszczony” po całości. Nic się w tym filmie kupy nie trzyma. Ani to ciekawe, ani spójne fabularnie. Nie polecam. Ani w kinie, ani w domu. Marnotrawstwo czasu.

OCENA: 3/10

piątek, 10 maja 2019

Na co do kina w maju - tydzień 1...

CAŁA PRAWDA O SZEKSPIRZE


Kenneth Branagh ponownie bierze się za Szekspira. Jednak tym razem nie za jedną z jego sztuk, a za jego życie. I wychodzi mu to całkiem niezłe. Na plus na pewno przepiękne zdjęcia i wspaniałe aktorstwo. W końcu mamy do czynienia ze „śmietanką” brytyjskiego aktorstwa – Judi Dench, Ian McKellen, a i sam Branagh w tytułowej roli sprawdzają się wyśmienicie. Na minus – nieco nieprzemyślany scenariusz i zbyt duża dawka melodramatyzmu rodem z filmów telewizyjnych. Jednak jeżeli jesteście fanami Shakespeare'a (tak jak ja) to przymkniecie na to trochę oko :)


Ocena: 6,5/10


SMĘTARZ DLA ZWIERZAKÓW


Słaby z tego horror, a do prozy Stephena Kinga to się tym bardziej nie umywa. Chociaż przyznam, że pierwsze jakieś 20 minut filmu jest nawet niezłe. Potem robi się już coraz nudniej. Plus za to, że przynajmniej ostatnia scena robi wrażenie. Jeśli miałabym wybierać to wolałabym obejrzeć Smętarz dla zwierzaków z 1989 roku. W domu można to obejrzeć, ale na kino zdecydowanie szkoda wydawać pieniędzy.



Ocena: 5/10

wtorek, 7 maja 2019

Kwiecień 2019 w kinie - blogerskie podsumowanie...

No cześć. Dawno mnie tu nie było. Ale przybywam ze znakomitymi wieściami. Mam dla Was podsumowanie kwietniowych premier przygotowane specjalnie dla Was przez najlepszych blogerów filmowych, czyli:

- Agata z In Love With Movie
- Michał z Tako rzecze Wiking
- Ewa z Popkultura
- no i ja :)

No to zaczynamy! :)

SHAZAM!



AGATA - Liczba przewałkowanych już tysiące razy nieśmiesznych sucharów przebiła w tym filmie wszystkie akceptowalne normy. A gdy połączymy to ze średnio-ciekawą fabułą oraz mocno-drewniakowym aktorstwem, to otrzymujemy miksturę, którą ciężko strawić bez popitki.


MICHAŁ - Ten film potwierdza jedynie moją wcześniejszą tezę, że dobry Aquaman był wypadkiem przy pracy. Shazam Wykrzynik przypomniało mi, dlaczego tak hejtuję „produkcje” DC. „Dzieło” Sandberga jest nudne, za długie, fatalnie zagrane i ma żenujące efekty specjalne. Nic tu nie trzyma się kupy, bzdura goni bzdurę, a „poczuciem humoru” zawstydzono tu nawet suchary Karola z Familiady. Paździerz ten starają się ratować przeciętne zdjęcia i przeciętna muzyka, ale to coś mogło uratować tylko jedno: zniszczenie wszystkich kopii tego wypierdka. DC ssie!


MADZIA – Ten film to jedna wielka masakra. Całość jest nieciekawa, słabo zagrana i po prostu, najzwyczajniej w świecie nudna. Zachary Levi w tym filmie to wielka bela drewna. Gdyby to chociaż zabawne było, to możnaby niektóre rzeczy twórcóm tego czegoś wybaczyć, ale suchary, które w filmie padają są tak słabe, że aż nieśmieszne.

IMPOSTOR



MICHAŁ - Ktoś tu chciał się pokusić na coś nawet oryginalnego: zrobić ze zwykłego horroru coś, w czym główną rolę odegrają metafory. I jak możecie się domyślić – misja zakończyła się fiaskiem. Początkowe minuty intrygują, zapowiadają naprawdę niezłe kino, potem jednak wszystko się sypie, a szczyt idiotyzmu produkcja ta osiąga w totalnie beznadziejnym finale. Film ten zasługuje jednak na jedną ogromną pochwałę: zdjęcia są naprawdę kapitalne. Szkoda, że pozostała część produkcji nie osiągnęła ich poziomu…


MADZIA – Przez cały seans miałam poczucie, że twórcy chcą zrobić coś w stylu Babadooka, czyli horror, który tak naprawdę do końca horrorem nie jest. I szło im to nawet całkiem nieźle przez jakieś pierwsze 20 minut. A potem wszystko się powoli sypało aż do finału, który jest tak żałosny, że to przechodzi ludzkie pojęcie.


WILCZE ECHA



AGATA - Głębia fabuły z pewnością nie była wprost proporcjonalna do głębi oceanu na ekranie, chociaż początkowe sceny niosły obietnicę czegoś nowego, nieco ambitniejszego i ciekawszego od pozostałych przedstawicieli tego gatunku filmowego. Szkoda Omara Sy na takie słabiaki. Aktor udowodnił już, że w poważnych, dramatycznych rolach sprawdza się równie dobrze, co w tych komediowych, jednak w Wilczych echach nie miał nawet szansy przypomnieć o tym widzom.


MICHAŁ - Wiecie co było najlepsze w tym filmie? Napisy końcowe, bo przynajmniej mogłem wyjść już z projekcji. Wilcze Echa to jedna z najgłupszych produkcji ostatnich lat, w której bohaterowie-debile wykonują jakieś debilne misje w debilny sposób. Przez prawie całą projekcję (pierwsze minuty nie wróżą tak głupiego filmu, są naprawdę niezłe) macie facepalma, że jakiś scenarzysta stworzył tak bezdennie głupią fabułę, a co gorsze, że producentom udało się zatrudnić do tego choćby Omara Sy. Pamiętacie scenę z łodzią podwodną z Szybkich i Wściekłych 8? To powiem Wam, że była turborealistyczna, jeśli spojrzymy na to, co wyprawia się w Wilczych Echach (a te udawały, że aspirują do czegoś bardziej realistycznego)… W pewnym momencie miałem autentycznie dość tego, że widzów traktuje się tu jak debili, którzy łykną każdą bzdurę zaserwowaną przez twórców. Lepiej się utopić niż to oglądać.


AFTER



MADZIA – Byłam pewna, że nie da się stworzyć nic gorszego niż Zmierzch czy 50 twarzy Greya. Jakże się myliłam! Dno totalne! Omijać szerokim łukiem! 


HELLBOY



AGATA - Flaki, krew, flaki, krew,flaki, krew. To jedyna konsekwencja, jaką zauważyłam w Hellboy’u. Akcja filmu została poprowadzona bardzo nierówno – momentami dzieje się mnóstwo, głośno i szybko, a momentami nie dzieje się nic. Poza tym, nie wszystkie rozwiązania fabularne są dostatecznie dokładnie wyjaśnione oraz umotywowane. Trochę na zasadzie: nie wiem co w tym przypadku zrobić, więc ten wątek już porzucę i będzie git. Ale nie jest.


MICHAŁ - Film ten nie był tak fatalny, jak oczekiwałem, ale też daleko mu do bycia dobrym. To chaotyczna, cholernie krwawa i wulgarna produkcja, która czasem nas rozbawi (suche żarty, ale czasem pasują do akcji), ale głównie nudzi strasznie szybko przeskakującymi scenami, które przeważnie nawet się ze sobą nie łączą. Tak, ten film montował chyba człowiek od Patryka Vegi. Fabuła nie trzyma się kupy, a my nie mamy tu nawet komu kibicować. Hellboy  w wydaniu Harboura ujdzie, ale szału nie robi (fatalna charakteryzacja) – pozostali aktorzy dostosowują się do jego przeciętnego poziomu (za wyjątkiem Milli Jovovich, która jest totalnie żenująca). Seans mija co prawda szybko, jednak na napisach końcowych nie czujemy żadnej satysfakcji, a po pięciu minutach już totalnie nie pamiętamy o tej produkcji. A można było dać siano dla del Toro, by razem z Perlmanem stworzyli kolejne arcydzieło…


BELZEBUB




MADZIA – Byłam tym filmem naprawdę zaskoczona. Poszłam na niego bo musiałam jakoś zapełnić dziurę między Impostorem a Avengersami. Pomimo tego, że Meksykanie mają niezły dryg do horrorów, nie spodziewałam się niczego dobrego, a raczej czegoś na poziomie Impostora. No i wyszłam z kina zaskoczona. Belzebub nie jest może typowym horrorem, ale jest naprawdę niezłym filmem. To taki kryminał z wątkiem satanistycznym i kilkoma zjawiskami nadprzyrodzonymi. Może nie w kinie, ale w domu warto się zapoznać.


PRAZIOMEK



EWA - Niezwykle sympatyczna animacja poklatkowa (dlaczego ich coraz mniej?!), która sprawi frajdę, zarówno młodszemu, jak i starszemu widzowi. przepełniony jest akcją niepozwalającą ani na chwilę na nudę. Dla dziecka będzie to przepiękna opowieść o przyjaźni, dla dorosłego - o tolerancji, akceptowaniu różnic kulturowych, a przy okazji wnikliwy komentarz do współczesnej sytuacji kobiet w świecie przez pryzmat kolonialnego świata. Jednak dla obu tych grup z pewnością okaże się przezabawnym i ciepłym seansem.


AVENGERS: KONIEC GRY


MICHAŁ - Czy pod względem rozmachu jest to największy film w historii? Tak. Czy pod względem ilości głośnych nazwisk jest to największy film w historii? Tak. Czy za naszego życia powstanie coś równie epickiego? Nie. Avengers: Endgame to dzieło epokowe, najważniejszy film, jaki kiedykolwiek trafił na ekrany (kto twierdzi inaczej niech spojrzy w „cyferki”, które spowodowały, że ludzie w Disneyu mogą sobie z dolarów samolociki do zabawy robić). To podsumowanie całej historii MCU i przepiękny hołd braci Russo dla bohaterów, których tak kochaliśmy oglądać w kinach. To dzieło, o którym będą rozmawiać przyszłe pokolenia, to kino niezwykłe pod każdym względem. A jako, że trzymam się zasady #dontspoiltheendgame, to nic więcej tu nie napiszę. No może prócz tego: kto nie widział, niech nadrabia i to natychmiast, bo historia dzieje się na naszych oczach.

EWA - Film epokowy przez jego znaczenie dla całego pokolenia kinomanów. Majstersztyk będący laurką dla geeków, którzy przez jedenaście lat pokochali swoich superbohaterów, ich świat i easter eggi. Przepraszam, ale nie umiem chyba już pisać o tekstach kultury, które mnie tak ekscytują i wywołują we mnie tyle pozytywnych emocji (i łez też!). :)

MADZIA – Najlepszy film roku? Zdecydowanie tak! Najlepszy film dekady? Prawdopodobnie tak. 3 godziny jazdy bez trzymanki. Tylu emocji w ciągu jednego seansu nie doświadczyłam już dawno. Śmiałam się i płakałam. I zdecydowanie pędzę do kina na kolejny seans. Nie ma co za dużo o tym filmie mówić – to po prostu trzeba zobaczyć.


VOX LUX


EWA - Brady Corbet stara się dokonać jakiejś mrocznej, przerażającej analizy współczesnego świata. Świata, w którym obok siebie żyją terroryzm wraz z kultem konsumpcjonizmu, wykreowanych jednostek ze świata mainstreamu, którym wszyscy hołdują. Takie zestawienie wydaje mi się jednak zbyt proste, aby miało tę siłę, którą chciałby przekazać reżyser. Siła tkwi gdzie indziej.To produkcja mocno emocjonalna, którą trudno odebrać na chłodno w kontekście naszego codziennego życia czy otaczającej nas rzeczywistości. Wszystko ujęte jest w świetnie skomponowane kadry, przejmujące zimnymi barwami, a całość kończy się koncertowym widowiskiem pokrytym brokatem (swoją droga - mocno zbliżonym do przekazów z Youtube’a, a nie reżyserii koncertowej). Największym plusem filmu pozostaje jednak postać głównej bohaterki oraz wcielająca się w nią Natalie Portman. To dualizm jej natury zdaje się być tą siłą Vox Lux, która napędza cały obraz. Połączenie przerażonej, bezbronnej dziewczynki z ekstrawertyczną gwiazdą pop chcącą dać ludowi, choć chwilę wytchnienia od codziennych trosk, w jednym ciele to jest coś, co przemawia do widza oraz daje punkt wyjścia do głębszej refleksji. P.S. Jude Law jak zwykle bezbłędny, a okraszenie filmu głosem Willema Dafoe (jako narratora) dodaje mu głębi!


PODSUMOWANIE W OCENACH

Standardowo - przy wyborze najlepszego i najgorszego filmu miesiąca bierzemy pod uwagę te filmy, które obejrzały przynajmniej 3 osoby.