Niedziela. Ostatni dzień festiwalu. I znowu trzy obejrzane filmy. I to najlepsze filmy z całego tegorocznego festiwalu (oczywiście, biorąc pod uwagę tylko te filmy, które podczas tegorocznej edycji FKA widziałam).
CZARODZIEJSKA GÓRA (2015)
Animowany film dokumentalny w reżyserii Anci Damian. Coś w stylu animacji Dokument (o której pokrótce pisałam TUTAJ), ale w pełnym metrażu. Historia Adama Jacka Winklera, polskiego alpinisty. Genialnie opowiedziana. Po pierwsze - jest to opowieść, którą snuje ojciec (w sensie Winkler) podczas rozmowy z córką. Opowieść o jego życiu. Piękna, porywająca opowieść. Po drugie - mamy do czynienia z filmem animowanym, który wykorzystuje każdy znany człowiekowi sposób animacji, od zdjęć, przez malowanie farbą na szybie, aż po rysunek. Mamy tutaj wszystko. I wcale to w odbiorze filmu nie przeszkadza. A nawet, powiedziałabym, wręcz przeciwnie. Bo ja, osobiście, w pewnym momencie przestałam już nawet zwracać uwagę na ten dialog aktorów w tle, tak bardzo zaabsorbowała mnie historia pokazywana na ekranie. Siedziałam i podziwiałam.
Bardzo dobrze ten film sobie Anca Damian wymyśliła. Bo przecież mogła pójść na łatwiznę i opowiedzieć historię Winklera, tak jak inne dokumenty "biograficzne" - posadzić przed kamerą córkę Winklera, żeby o ojcu opowiedziała, pokazała jego zdjęcia, wycinki z gazet, porozmawiać z osobami, które go znały i które go pamiętają, etc. Świetnie wypadła rozmowa ojca z córką. Choć córka niewiele się odzywa, to wrażenie robi już sama opowieść snuta przez ojca zamiast suchych faktów podawanych nam przez osoby trzecie. Po drugie - genialnym pomysłem jest sama forma animacji. Ja na pewno nigdy wcześniej w swoim życiu nie widziałam animowanego dokumentu. A Wy?
I takim oto sposobem otrzymujemy jednocześnie piękną animację i świetny dokument. Polecam z ręką na sercu.
Ocena: 9/10
I takim oto sposobem otrzymujemy jednocześnie piękną animację i świetny dokument. Polecam z ręką na sercu.
Ocena: 9/10
MŁODOŚĆ (2015)
Najnowszy film Paolo Sorrentino, twórcy Wielkiego piękna, filmu, który w 2014 roku otrzymał Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznęgo. Zabawne, że teraz wszyscy Sorrentino kojarzą tylko i wyłącznie z Wielkim pięknem, które to podobno jest filmem świetnym (a którego to ja do tej pory nadal nie obejrzałam), a mało kto pamięta go za średnie Wszystkie odloty Cheyenne'a czy słabe Rio, I love you gdzie był współreżyserem. Ale mniejsza o to. Wróćmy do Młodości.
Plejada gwiazd: Michael Caine, Harvey Keitel, Rachel Weisz, Jane Fonda, Paul Dano, etc. Bohaterowie spotykają się w sezonie letnim w jednym sanatorium/hotelu położonym w pobliżu Alp. Każdy z nich ma swoją historię do opowiedzenia. Mamy genialnego kompozytora, który z bliżej nieznanych powodów nie chce wystąpić przed angielską królową, reżysera, który próbuje napisać scenariusz do filmu, który ma być jego "testamentem", zdradzoną żonę, aktora przygotowującego się do roli i wielu, wielu innych.
Piękne jest w tym filmie wszystko. Urzekające zdjęcia, genialnie napisany przez samego Sorrentino scenariusz, świetnie odegrane postaci. Historie, na których możemy śmiać się, płakać, zadziwiać, zadumać na chwilę. Cała gama emocji zamknięta w dwugodzinnym filmie. Mistrzostwo! Cieszę się, że nie widziałam jeszcze Wielkiego piękna, bo to film podobno jeszcze lepszy od Młodości, więc czeka mnie istna uczta. Oby tak dalej panie Sorrentino. Jedyne co mi tutaj nie zagrało, to taka jedna mała scenka niepotrzebnie wklejona w scenę kończącą film. Kto widział ten wie, kto zobaczy, ten będzie wiedział o co mi chodzi.
Ocena: 10/10
SICARIO (2015)
Tak, tak. Sicario już trochę czasu w kinach grali zanim pokazano go na FKA, ale ja ani nie miałam czasu, ani nie miałam nawet zbytnio ochoty wybierać się na ten film do kina. Sądziłam, że to będzie kolejny film kryminalny/sensacyjny jakich wiele. Poza tym, kiedy widzę w obsadzie Benicio Del Toro, to jakoś tak mi się filmu za bardzo oglądać nie chce. Cieszę się, że na FKA Sicario pokazali, bo koniec końców, pewnie żałowałabym, że nie przepuściłam szansę zobaczenia go na wielkim ekranie.
Od razu powiem, że nie do końca podzielam te wszystkie zachwyty nad tym filmem. Aż tak wybitny to on znowu nie jest. Ale przyrównując go do innych filmów z tego gatunku z ostatnich lat, mimo wszystko się wyróżnia. Po pierwsze - obsadą, która świetnie daje sobie radę na ekranie. Dzięki Sicario nareszcie doceniłam Josha Brolina! Po drugie - konstrukcją całej historii. Bo tego jednego nie można mu odmówić. Film widza zaskakuje. I to bardzo. Nie mówię nawet o samym zakończeniu, ale nawet początek filmu działa tak, że można podskoczyć w fotelu (wiem, bo sama podskoczyłam). Po trzecie - napięciem. Sicario cały czas trzyma w napięciu i nie puszcza. Kiedy myślisz sobie, że nareszcie, choć na chwilę możesz odetchnąć, bo fabuła trochę się uspokaja, nagle - bum! - wracasz do bycia czujnym. Sicario nie pozwala stracić widzowi czujności ani na chwilę. Wielkie brawa się za to należą, bo nie jeden film już na tym polu poległ.
Ocena: 8,5/10
I to by było na tyle, jeżeli chodzi o obejrzane przeze mnie podczas Festiwalu Kamera Akcja filmy. Jak widać - w tym roku festiwal dostarczył widzom wszelkich emocji. Jeszcze w tym tygodniu pojawi się relacja z całego festiwalu, więc wyczekujcie cierpliwie :)
Sicario - "Aż tak wybitny to on znowu nie jest" To prawda. To jednak wciąż świetny, trzymający w napięciu film. No i... Muzyka! Zdjęcia! Benicio! :) Pozostałych filmów nie widziałem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń