STARE GRZECHY MAJĄ DŁUGIE CIENIE (2014)
reż. Alberto Rodríguez
FILMOWE ODKRYCIA EUROPY
Hiszpańską kinematografię kocham przede wszystkim za horrory. Ale nie tylko. Bo Hiszpanie mają to do siebie, że jak już się za coś biorą to zazwyczaj wszystko mają perfekcyjnie opracowane i dopięte na ostatni guzik. Zazwyczaj, bo na pewno mają też w swojej kinematografii filmy słabe, chociaż ja się jeszcze z takim nie spotkałam. Stare grzechy mają długie cienie także są takim właśnie dziełem. Dopracowanym w każdym szczególe. Zero luk w scenariuszu, dobre aktorstwo i do tego piękne zdjęcia. Szczególnie zdjęcia z lotu ptaka, które pojawiają się od czasu do czasu i dają nam szerszy pogląd na daną sytuację. Jedyny zarzut jaki można filmowi Rodrigueza postawić, to to, że niestety momentami film się dłuży. 105 minut to trochę za długo, żeby widza utrzymać cały czas w napięciu, więc o wiele lepiej by się go oglądało, gdyby trwał przynajmniej z 15 minut mniej. Poza tym trochę niepotrzebnie został wprowadzony wątek "haniebnej" przeszłości jednego z głównych bohaterów, który wprowadzony jest mniej więcej w połowie filmu tylko po to, żeby na koniec mógł zostać w pełni rozwiązany. Żadnej w tym zagadki, w żaden sposób nie został on w trakcie filmu pociągnięty. Mimo wszystko jest to film naprawdę dobry, który mogę z ręką na sercu polecić wszystkim fanom zarówno hiszpańskiego kina, jak i "powolnych" kryminałów. W polskich kinach będzie można go oglądać już od 25 grudnia tego roku.
Ocena: 7/10
SWOBODNE OPADANIE (2014)
reż. György Pálfi
FILMOWE ODKRYCIA EUROPY
Starsza kobieta rzuca się z dachu bloku, a w miarę jak spada, zaglądamy w kolejne okna do innych mieszkań. Siedem pięter, siedem identycznie zaprojektowanych mieszkań, siedem zupełnie różnych światów. [cinergia.pl]
Swobodne opadanie zdecydowanie polecam wszystkim fanom W piwnicy. Podczas seansu filmu Palfiego miałam dziwne wrażenie, że oglądam fabularyzowaną wersję dzieła Ulricha Seidla, która zamiast w piwnicach rozgrywa się w mieszkaniach pewnego bloku. Zamysł mamy bowiem podobny - zaglądamy do kilku mieszkań, żeby zobaczyć jak żyją ludzie w nich mieszkający. I, no cóż, żadna z pokazanych nam historii nie jest do końca "normalna". Oba filmy wywarły na mnie bardzo podobne wrażenie i oba z nich zdecydowanie polecam fanom mocnych wrażeń i osobom po prostu ciekawym. Ja nie odczuwam potrzeby obejrzenia żadnego z nich ponownie, ale gdybyście chcieli zobaczyć Swobodne opadanie na własne oczy to do polskich kin film wejdzie 8 stycznia 2016 roku.
Ocena: 6/10
KLEZMER (2015)
reż. Piotr Chrzan
KONKURS NA NAJLEPSZY DEBIUT POLSKI
Akcja filmu rozgrywa się w letni dzień 1943 roku, na prowincji okupowanej Polski. Opowiada o grupie młodych ludzi, którzy wybrali się do lasu zbierać szyszki i chrust na opał. Rozmawiają, śmieją się, flirtują, snują plany na przyszłość. Ale tego dnia wydarzy się coś, co zmieni ich życie. [cinergia.pl]
Kolejny, po Labiryncie kłamstw, film z wątkiem żydowskim. W ogóle podczas tegorocznej edycji Cinergii tych wątków żydowskich było sporo. Klezmer zapewne będzie porównywany do Idy Pawlikowskiego i Pokłosia Pasikowskiego, ze względu na swoją tematykę. Jest to jednak film o wiele "głębszy" od dwóch wyżej wymienionych. A opowiada przede wszystkim o człowieku i o tym co wojna potrafi z człowiekiem zrobić, jakie emocje wywołać, jakie podziały wprowadzić. Poza tym Klezmer to film po prostu piękny. Akcja rozgrywa się w ciągu jednego dnia w lesie, a zdjęcia w całości kręcone były w plenerze, co filmowi tylko i wyłącznie pomogło. No i aktorsko film jest po prostu genialny. Piotr Chrzan pokazuje, że w Polsce mamy kilkoro naprawdę zdolnych aktorów i wcale nie trzeba do każdego filmu zatrudniać tej samej obsady. Lesław Żurek to po prostu Lesław Żurek. Nic nadzwyczajnego. Jeśli widziało się kilka filmów z udziałem tego aktora, to widziało się już chyba wszystko co potrafi. Spośród obsady wyróżniają się jednak dwa mniej znane nazwiska. Po pierwsze - Kamil Przystał. W roli Witusia jest przegenialny i z chęcią obejrzę Klezmer jeszcze raz, tylko i wyłącznie po to, żeby podziwiać jego grę aktorską. Już teraz z utęsknieniem wyczekuję filmów z jego udziałem. A po drugie - Dorota Kuduk. Jako Hanka, siostra Witusia, daje z siebie naprawdę wszystko. Początkowo jest nieco irytująca, ale w miarę upływu czasu zaczyna się to zmieniać, więc jest to raczej wina postaci, a nie samej aktorki. Ta dwójka zdecydowanie zasługuje na uwagę w przyszłości i mam nadzieję, że Klezmer pozwoli im się wreszcie wybić z grania ról drugoplanowych i epizodycznych. Na razie, niestety, nie wiadomo jeszcze kiedy film będzie miał premierę w polskich kinach, ale miejmy nadzieję, że już niebawem.
Ocena: 9/10
Oglądałam niedawno "Stare grzechy mają długie cienie" i moim zdaniem wątek przeszłości Juana ma swoje uzasadnienie w filmie.
OdpowiedzUsuńHiszpania, która oglądamy to kraj na chwile po upadku dyktatury Franco - Ci dwaj detektywi to całkowicie odległe bieguny polityczne - zmuszeni do wspólnej pracy. Pokazują przeszłość Juana Rodríguez niejako kreśli sytuację w jakiej znajduje się państwo, kiedy barykada dzieląca kraj upada i dwie strony muszą znaleźć porozumienia dla większego dobra, dla swojego kraju.
:)