sobota, 18 października 2014

5. Festiwal Kamera Akcja cz.3 - Otwarcie: Mommy (2014)...


Najnowszy film Xaviera Dolana Mommy mieliśmy przyjemność obejrzeć jako otwarcie tegorocznego Festiwalu Kamera Akcja. Przyznaję bez bicia, że z całego dorobku tego młodego kanadyjskiego reżysera widziałam jedynie jego poprzedni film Tom (także zresztą podczas festiwalu - nowe horyzonty: kamera akcja - zapowiadającego październikowy festiwal). Tom podobał mi się bardzo. Był to film absolutnie w moim "stylu": zaskakujący, nieprzewidywalny, trzymający w napięciu thriller. Po tamtym seansie pomyślałam, że muszę nadrobić wcześniejsze filmy Dolana. Niestety nigdy nie znalazłam na to wystarczająco dużo czasu i chęci. W zeszły czwartek obejrzałam Mommy i od razu zmieniłam zdanie. Tym bardziej, że słyszałam, że jest to film bardzo podobny do pierwszego filmu reżysera - Zabiłem moją matkę


Mama rozpoczyna też nowy cykl recenzji na blogu, cykl zatytułowany Filmy na bezsenność. Jedni wiedzą, inni nie, ale po nocach spać nie mogę, dlatego też często wyszukuję filmy, które znudzą mnie na tyle, że na nich usnę. Mama jest jednym z takich filmów. Filmy takie oceniane będą oczywiście w skali 1-10, tak jak do tej pory wszystkie filmy (to, że coś jest nudne, nie znaczy, że od razu jest złe). Dodatkowo powstała także oddzielna skala dla tych filmów, skala "po jakim czasie uśniesz" - 15 min, 30 min, połowa filmu, całość. Wróćmy jednak do filmu.


Tytułowa mama - Diane, to kobieta, która samotnie wychowuje syna Steve'a. Kiedy ich poznajemy Steve właśnie zostaje wyrzucony ze szkoły z internatem za podpalenie stołówki, wskutek którego ucierpiał jeden z uczniów. Diane zabiera więc syna, u którego stwierdzono ADHD, do domu. 


Relacja między matką a synem w nowym filmie Dolana jest dosyć niezwykła, chciałoby się powiedzieć, że wręcz dziwna. Steve ma 15 lat, ale Diane pozwala mu pić wino czy palić papierosy. Mało tego, Diane podaje synowi papierosa, którego sama odpaliła. Są ze sobą tak blisko, że momentami miałam wrażenie, że dojdzie tu do jakichś kazirodczych scen. Steve zresztą kocha matkę tak mocno, że byłby w stanie dla niej zabić. Nie jest w stanie zapanować nad sobą, kiedy widzi, że Diane jest "zainteresowana" ich sąsiadem. Doprowadza go do szału myśl, że jego mama mogłaby być z kimkolwiek innym niż jego ojciec bądź on sam. Boi się, że w momencie kiedy Diane znajdzie sobie nowego mężczyznę, on sam pójdzie w odstawkę, przestanie go kochać, a może nawet pozbędzie się go ze swojego życia. Steve nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że matka kocha go w bardzo podobny sposób. Może i nie próbuje zawłaszczyć go tylko i wyłącznie dla siebie, ale stara się zrobić wszystko, żeby żyło mu się jak najlepiej. Zabiera go do domu, stara się za wszelką cenę jak najszybciej znaleźć jakąkolwiek, choćby najgorszą pracę, po to tylko, żeby syn mógł mieć lepsze życie niż ona. Bo przecież każda matka kocha swoje dziecko bez względu na wszystko.


Do tego duetu dołącza jeszcze jedna osoba - sąsiadka z naprzeciwka, Kyla. Kyla jest nauczycielką, przebywającą na urlopie naukowym z powodu problemów z mową. Za namową Steve'a i Diane, Kyla staje się stałą bywalczynią w ich domu, pomagając chłopakowi w nauce. Steve zachowuje się w stosunku do sąsiadki podobnie jak w stosunku do matki. Jest bezpośredni, momentami brutalny. Jednak Kyla także potrafi się mu "odgryźć". I to w sposób o jaki nikt by jej nigdy nie podejrzewał. Zaskakujące w tej kobiecie jest to, że żeby pomóc rodzinie Diane, Kyla zaniedbuje swoją własną rodzinę. Ma bowiem męża i córeczkę, którzy idą w odstawkę, kiedy w drogę wchodzi Steve.


Aktorsko Mama stoi na bardzo wysokim poziomie. Dolan zatrudnił aktorki, które już zna. W rolę tytułową wcieliła się Anne Dorval, którą fani kanadyjskiego reżysera mogą pamiętać z dwóch filmów: Zabiłem moją matkę oraz Wyśnionych miłości. Nie wiem jak spisała się w tych dwóch filmach albo w jakimkolwiek innym, gdyż był to pierwszy film, w którym miałam przyjemność ją oglądać. I była to naprawdę wielka przyjemność. Dorval jest aktorką niezwykle wyrazistą, jej postać bardzo mocno gra widzowi na emocjach, przeżywamy razem z nią każde wydarzenie i wczuwamy się w jej położenie. Dlatego też jesteśmy w stanie zrozumieć decyzję, którą podejmuje. Także odtwórczyni roli Kyli, Suzanne Clement, znana jest fanom Dolana z jego dwóch poprzednich filmów: Zabiłem moją matkę oraz Na zawsze Laurence. Kyla to kobieta bardziej skomplikowana. Spokojna, cicha, ma problemy z mową. Nauczanie Steve'a pomaga jej właśnie z tymi problemami, co nie zmienia faktu, że przy mężu nadal zachowuje się tak jak wcześniej. Jedynie przy sąsiadach może odpocząć i pokazać swoją prawdziwą twarz. A w skrajnych przypadkach potrafi nawet "pokazać pazur". Jednocześnie zamiast zajmować się swoją własną rodziną i swoim własnym dzieckiem, zaniedbuje ich na rzecz Steve'a i Diane.W roli Steve'a Dolan obsadził zaś, debiutującego na wielkim ekranie, Antoine-Oliviera Pilona. Chłopak poradził sobie naprawdę dobrze. Jak na swoją pierwszą wielką rolę, to nawet wręcz genialnie. 


Mama to film naprawdę dobry. Ma wiele plusów, wiele świetnych scen, dobrych aktorów. Nie zmienia to jednak faktu, że film jest niezwykle nudny i dłuży się okropnie. W trakcie seansu zmieniałam pozycję w fotelu, średnio raz na 5-10 minut. I to nie tylko dlatego, że fotele w Kinie Wytwórnia nie są najwygodniejszymi fotelami kinowymi w jakich siedziałam. Film ma w sobie mnóstwo dłużyzn, scen zwyczajnie niepotrzebnych bądź za długich. Już sam fakt, że trwa on 140 minut daje do myślenia. Gdyby wyciąć wszystkie niepotrzebne sceny, skrócić film o przynajmniej 30-40 minut dostalibyśmy pozycję rewelacyjną, wręcz genialną. Takim sposobem mamy jednak do czynienia z filmem, który podczas oglądania w domu, oglądałabym na trzy razy, a w międzyczasie jeszcze zdążyłabym się wyspać. 


Film mimo wszystko polecam. Znam mnóstwo osób, które uważają Mamę za arcydzieło, które z pewnością otrzyma Oskara dla filmu nieanglojęzycznego. Ja nie byłabym tego taka pewna. Bardziej od filmu Dolana podobała mi się nasza polska Ida. O tym przekonamy się już w lutym, a ja poważnie zastanowię się czy nadal tak bardzo zależy mi na poznaniu wcześniejszego dorobku tego kanadyjskiego reżysera. 

Ocena: 6/10
Usnęłam (prawie) po: 30 minutach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz