poniedziałek, 13 lutego 2012

Życie nie do końca zwyczajne...



Film "Och, życie" opowiada historię dwójki ludzi (Holy i Erica), którzy zostają przez swoich przyjaciół umówieni na randkę w ciemno jednak nie przypadają sobie do gustu. Niestety ich przyjaciele pobierają się, a następnie rodzi im się córeczka, a na chrzestnych wybierają Holy i Erica. Kilka dni po tym jak dziewczynka kończy roczek jej rodzice giną w wypadku. Jednak na szczęście rodzice zaplanowali już wcześniej komu powierzyć opiekę w razie śmierci. Na opiekunów wybrali nikogo innego jak znienawidzoną parkę. Od tej pory Holy i Eric muszą zamieszkać razem i zacząć się dogadywać na tyle żeby wychować dorastające dziecko.

Chociaż znamy zakończenie filmu jeszcze zanim zaczniemy go oglądać, to jednak "Och, życie" to komedia romantyczna, którą zdecydowanie warto polecić. Przynajmniej moim zdaniem. Historia jest niebanalna, bo nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek widziała film oparty na podobnym scenariuszu. Aktorzy dobrani idealnie. Katherine Heigl, którą bardzo dobrze znamy z "Chirurgów", znowu zagrała w komedii romantycznej i znów sprawiła, że ta komedia jest dobra. Choć nie przepadam za jej wyglądem to jednak bardzo lubię filmy z jej udziałem i miło mi się na nią patrzy. Sądzę jednak, że nie pokazała nam jeszcze wszystkiego na co ją stać i, co za tym idzie, może powinna spróbować przynajmniej zmienić repertuar żeby wreszcie wykazać się w innej roli niż nieśmiała, zakochana blondynka. Josh Duhamel także pokazał swoją dobrą stronę. Bardziej podobał mi się tutaj niż w niedawno wyświetlanym "Sylwestrze w Nowym Jorku". Czyżby się cofał? Nie podobał mi się za to w ogóle Josh Lucas, który był za mało wyrazisty jak tę rolę. Sądzę, że powinni wybrać do tej roli innego aktora, który na pewno zagrałby Sama o wiele lepiej. Przez Lucasa postać ta jakoś znika chociaż jest dosyć ważna dla fabuły. Ale to chyba akurat cecha jego aktorstwa bo nie podobał mi się w żadnym filmie, w którym go widziałam.

To nareszcie godna polecenia komedia romantyczna. Miewa słabsze momenty, ale przez większość filmu śmiałam się do rozpuku. Reżyser świetnie radzi sobie z problemami i miłosnymi zawirowaniami pary. Wszystkie znane z innych komedii romantycznych chwyty zostały z wyczuciem wplecione w fabułę w taki sposób, że przez większość czasu nie zwraca się na nie uwagi i ma się wrażenie, że ogląda się naprawdę inteligentny film. Wszystko to połączone w jedno sprawia, że kiedy kończymy oglądać film jesteśmy naprawdę zadowoleni i nie mamy poczucia straconych dwóch godzin życia, które moglibyśmy przeznaczyć na obejrzenie czegoś lepszego. Nareszcie za zrobienie komedii romantycznej wziął się ktoś, kto potrafi to zrobić inteligentnie, z wyczuciem i przede wszystkim dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz