sobota, 21 stycznia 2012

Afera Rona Howarda...



            Afera Watergate to, jak podaje wiele przeróżnych encyklopedii, afera polityczna, która doprowadziła do dymisji amerykańskiego prezydenta Richarda M. Nixona. Rozpoczęło ją aresztowanie 17 czerwca 1972 w hotelu Watergate pięciu osób podejrzanych o włamanie do waszyngtońskiej siedziby Komitetu Wyborczego Partii Demokratycznej. Podczas śledztwa i przesłuchań wyszło na jaw, że włamywacze działali za wiedzą i, co więcej, zgodą prezydenta. Nikt zapewne nie zwróciłby na to uwagi gdyby nie zaczęli tego roztrząsać dwaj dziennikarze „Washington Post” Bob Woodward i Carl Bernstein, wspierani przez przecieki od anonimowego źródła. Woodward i Bernstein przeprowadzili dokładne śledztwo i napisali nawet na ten temat książkę pt. „Wszyscy ludzie prezydenta”. Po tych wszystkich oskarżeniach prezydent Nixon nie miał innego wyboru jak tylko dnia 9 sierpnia 1974 roku podać się do dymisji. Jego następcą został Gerald Ford, który w miesiąc po rezygnacji Nixona, 8 września, wydał szeroki akt ułaskawienia całkowicie zamykając tym samym jakąkolwiek możliwość pociągnięcia Nixona do odpowiedzialności prawnej za jego nielegalne działania podczas prezydentury. Amerykanie nie mogli tego znieść. Tym bardziej, że Nixon nigdy nie przeprosił, nie okazał skruchy za swoje czyny, za zrujnowanie kraju, którego miał być sprawiedliwym i prawym przywódcą. Poza tym (o czym oczywiście nikt oprócz jemu najbliższych nie wiedział) ledwie trzy lata po odejściu z Waszyngtonu eks - prezydent myślał o powrocie do czynnej działalności politycznej, a lokomotywą tego powrotu miał być telewizyjny wywiad - rzeka, udzielony Davidowi Frostowi.
            David Frost był znanym brytyjskim telewizyjnym showmanem, prowadził talk – show tak samo w Europie, jak i w Ameryce, a nawet w Australii. Jednak w politykę nigdy się nie mieszał. Dla niego praca w telewizji była tylko i wyłącznie łatwym sposobem na zarobienie dużych pieniędzy. Jednak po pewnym czasie jego gwiazda zaczęła gasnąć. Wtedy to, a było to niedługo po dymisji Nixona, Frost postanowił przeprowadzić wywiad z prezydentem. A ludzie prezydenta, a także sam Nixon się zgodzili chociaż pomysłu nie przyjęła żadna stacja telewizyjna. O wyborze Frosta zadecydowała najprawdopodobniej jego pozycja – był on bowiem zwykłym showmanem, więc inteligentny człowiek wybierany na prezydenta Stanów Zjednoczonych dwukrotnie taki jak Richard Nixon nie musiał się go w ogóle obawiać.
            Wiosną 1977 roku doszło do spotkania ludzi Nixona z Frostem, podczas którego podpisano bardzo szczegółową umowę dotyczącą wywiadu. Dziennikarz miał się spotkać z prezydentem kilka razy na dwugodzinne sesje, na których mógł pytać o co chciał, łącznie z aferą Watergate. Z nagrań miał  następnie powstać półtoragodzinny cykl rozmów z Nixonem.
            Początkowo dla Frosta liczył się tylko show. Nie chodziło mu o pokazanie prawdy, a o tanią rozrywkę i pieniądze. Jednak zbieg okoliczności sprawił, że na miejsce jednego z doradców dziennikarza wybrano Jamesa Restona Jr., młodego historyka i pisarza, który nie chciał zaprzepaścić jedynej szansy wyciągnięcia z Nixona prawdy i przeprosin dla obywateli Stanów Zjednoczonych. I udało mu się. To przede wszystkim dzięki niemu Frost zmienił się podczas wywiadu aż tak, że na ostatniej sesji potrafił wreszcie zadać prezydentowi pytanie, na które ten nie potrafił odpowiedzieć i co za tym idzie zmusił prezydenta do przyznania się do winy. Ponadto doprowadził go do kresu wytrzymałości tak, że Nixon wyprowadzony z równowagi powiedział: „Twierdzę, że jeżeli prezydent tak zrobi, to nie jest to nielegalne.”. Od tej chwili już nic nie mogło go uchronić przed potępieniem ze strony Amerykanów.
            Wywiad Davida Frosta z Richardem Nixonem stał się początkowo tematem sztuki Petera Morgana, na podstawie której Ron Howard nakręcił film. W swoim filmie przedstawił starcie dziennikarza z prezydentem jak pojedynek bokserów w czterech rundach. Film, aż do ostatniej minuty trzyma w napięciu. Aż do końca ostatniej rozmowy – rundy nie wiadomo kto tak naprawdę wygra. Czy to będzie eks – prezydent chcący naprawić swoją reputację poprzez wywiad z ‘głupkowatym’ showmanem, czy może właśnie ten dziennikarz, który nawet na dzień przed najważniejszym wywiadem w jego życiu musi iść na premierę filmu o Kopciuszku.
            Historia starcia Frosta i Nixona została zbudowana ze scen rozmów, przeplatanych paradokumentalnymi wstawkami, gdzie drugoplanowe postacie komentują wydarzenia z perspektywy czasu wprost do kamery. Jednak i tak najważniejszy jest tu pojedynek dwóch mężczyzn, którzy przez cały czas walczą tylko i wyłącznie o swoje korzyści.
            Jeżeli chodzi o grę aktorów to oczywiście na wielką pochwałę zasługuje zarówno Frank Langella grający Richarda Nixona, jak i Michael Sheen w roli Davida Frosta. Frank Langella to chyba największy plus tego filmu. Gra niesamowicie i przy tym jest bardzo autentyczny. Idealnie oddaje wszystkie zarówno dobre jak i złe cechy charakteru prezydenta, tak niesamowitą inteligencję i pewność siebie jak i frustrację, nie zapominając nawet o tak drobnym szczególe jak nadmierne pocenie się Nixona nad górną wargą. Również Michael Sheen grał bardzo autentycznie i ani trochę przesadnie. Doskonale oddał charakter Frosta, który był gogusiem, playboyem. Jednak świetnie pokazuje także jego przemianę z takiego ‘imprezowicza’ w poważnego, dążącego wytrwale do celu dziennikarza, który jednak ma pojęcie o czym mówi. Na szczególną pochwałę z mojej strony zasługuje także Sam Rockwell wcielający się w rolę Jamesa Restona Jr. Sądzę, że znakomicie oddał frustrację, zdenerwowanie, samozaparcie Restona, a także jego nienawiść do Nixona. Nie zachwycił mnie natomiast Kevin Bacon w roli Jacka Brennan, pomocnika Nixona. Odgrywa tu jedynie rolę drugoplanową, ale wydał mi się nijaki, „bezpłciowy”. W porównaniu ze wszystkimi jego poprzednimi rolami (łącznie z tymi epizodycznymi) w filmie „Frost / Nixon” naprawdę nie ma czym się poszczycić, widz bowiem nie zwraca na niego absolutnie uwagi. I to nie tylko wina tytułowych bohaterów i tego, że to właśnie ich idziemy oglądać, ale jego sposobu gry, który absolutnie mi się nie spodobał. 
            Muzykę do filmu skomponowali James Horner („Titanic”, „Radio”) i Hans Zimmer („Chłopaki mojego życia”, „Ostatni samuraj”). W filmie „Frost / Nixon” muzykę usłyszałam tylko raz i to tylko dlatego, że John Burnt (grany przez Matthew Macfadyena) podczas kłótni z Frostem zwraca uwagę ludziom żeby wyłączyli grającą muzykę. Muzyka jest tutaj praktycznie niedostrzegalna. I to akurat plus filmu. Muzyka by tu tylko zawadzała. To, że jest praktycznie niezauważalna czyni film tylko bardziej interesującym. Widz nie skupia się na muzyce, na ciekawej piosence, którą później z chęcią usłyszy w radio, ale na akcji, na tym co dzieje się na ekranie między dwoma głównymi bohaterami.
            Także kostiumograf - Daniel Orlandi oraz scenografowie „odwalili kawał dobrej roboty”. Wszystko w filmie było ucharakteryzowane na lata 70.: dom Smith’ów (w którym kręcony był wywiad), postacie. Michael Sheen i Oliver Platt nawet mają ułożone włosy tak samo jak czesali je postacie przez nich odgrywane. Wszystko jest do końca dopracowane. Trudno znaleźć jakiekolwiek błędy czy niedociągnięcia (choć zapewne takie także się tu pojawiają), w szczególności kiedy żyje się w XXI w. w Polsce i nie zna się doskonale historii Stanów Zjednoczonych. 
            Na pochwałę zasługuje także operator kamery Salvatore Totino, w szczególności za zdjęcia Franka Langelli. Dzięki pokazaniu go w planie bliskim i w planie wielkim widzimy dokładnie wszystkie emocje, które wyraża jego twarz, najmniejsze gesty oraz mimikę. Poprzez takie ukazanie postaci pod koniec filmu zaczynamy Nixonowi nawet współczuć.
            Osobiście nie przepadam za filmami o tematyce politycznej i „Frost / Nixon” obejrzałam tylko i wyłącznie z ciekawości, ale bardzo mi się spodobał. Jest to film ciekawy, trzymający w napięciu do ostatniej minuty, inteligentny, a nawet wzruszający. Polecam go bardzo serdecznie wszystkim fanom filmów politycznych, zainteresowanych prezydentem Nixonem, ale nie tylko. Sądzę, że „Frost / Nixon” jest filmem, który powinien obejrzeć każdy bez względu na zainteresowania i upodobania, gdyż jest to film nie tylko o prezydencie Stanów Zjednoczonych, ale także o ludzkich charakterach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz