piątek, 9 stycznia 2015

O krok od sławy (2013)...


Z pewnością każdy ma choć jeden taki gatunek filmowy, którego najzwyczajniej w świecie nie lubi oglądać. Dla większości osób są to zapewne horrory, niektórzy nie lubią animacji czy komedii romantycznych. Ja za to nie znoszę filmów dokumentalnych. Sama właściwie nie wiem czemu. Chyba po prostu trafiłam w swoim życiu na zbyt wiele słabych i nudnych dokumentów i przez to zraziłam się do całego gatunku (ciekawe przy tym jest to, że pomimo całej masy słabych horrorów, które w życiu obejrzałam, horrory nadal uwielbiam ;)). Nie oznacza to jednak, że filmów dokumentalnych w ogóle nie oglądam. Raz na jakiś czas (czyli raz na kilka lat) zdarzy się, że zaciekawi mnie coś, co akurat leci w telewizji. Ponadto staram się od jakiegoś czasu oglądać wszystkie nominowane do Oscara filmy, w tym także te z kategorii najlepszy film dokumentalny. I czasami znajdzie się taka perełka jak Sugar man czy Wyjście przez sklep z pamiątkami, które wręcz każą zastanowić się nad zmianą opinii o całym gatunku. Taką właśnie perełką jest zeszłoroczny laureat Oscara - O krok od sławy.



Wszyscy kojarzą takie persony jak Sting, Ike i Tina Turner, Whitney Houston, Mick Jagger czy David Byrne z Talking Heads. Jednak takie nazwiska jak Judith Hill, Darlene Love czy Tata Vega są nam obce. Może ktoś gdzieś w USA je kojarzy, ale reszta świata usłyszała o nich po raz pierwszy właśnie dzięki temu dokumentowi. A więc, kto to taki? - zapytacie. Osoby, które słyszeliście nie raz, ale nawet nie zdawaliście sobie z tego sprawy - dziewczyny, które śpiewają w chórkach.



Film przedstawia losy kilkorga największych i najbardziej rozchwytywanych (wśród artystów) chórzystów. Morgan Neville (reżyser obrazu) prowadzi nas drogą ich kariery - od samych początków, od powstania i rozpowszechnienia chórków w muzyce popularnej, poprzez solowe płyty bohaterów filmu, aż do powrotu do chórków. Próbuje dotrzeć do tego, dlaczego tak wspaniałe głosy (niejednokrotnie o wiele lepsze niż niektóre gwiazdy), nie były w stanie przebić się, robiąc karierę solową. Bo każdy z nich próbował, ale z jakiegoś powodu nie wyszło. Chyba najczęstszym powodem był po prostu "brak miejsca na scenie muzycznej", bo może być tylko jedna Aretha Franklin i tylko jedna Whitney Houston. Rynek muzyczny w tamtych czasach był niestety o wiele bardziej ograniczony, hermetyczny, zamknięty (nie to co teraz, kiedy ciężko nieraz odróżnić jedną piosenkarkę od drugiej, bo wszystkie śpiewają tak samo). Mamy też niezwykle smutną historię Darlene Love, która została najzwyczajniej w świecie oszukana przez producenta muzycznego. Niektóre z tych kobiet starają się jednak wybić dzisiaj i idzie im to znacznie lepiej. I choć nie są nadal znane na całym świecie, to jednak w Stanach robią nawet niezłą karierę i mają grono swoich oddanych fanów.



Co mi się jednak najbardziej w filmie podobało to wypowiedzi gwiazd "wielkiego formatu" na temat swoich chórzystek. Możemy wysłuchać Stinga, Micka Jaggera czy Steviego Wondera. I wszyscy oni wspominają te kobiety niezwykle dobrze. Możemy więc zobaczyć także pozytywny aspekt tego zawodu. Wcale nie na zasadzie "stój z tyłu i rób swoje, nie wychylaj się, bo to ja jestem gwiazdą", ale wręcz "wiem, że masz genialny głos, więc wyjdź, pokaż się, zaśpiewaj solówkę w mojej piosence". Tak było na przykład w przypadku Micka Jaggera i piosenki Rolling Stones Gimme shelter, w której zaśpiewała między innymi Merry Clayton, a potem Lisa Fischer. Tak było także w przypadku Stinga, który na swoim koncercie schował się w cieniu, a reflektorem oświetlił niesamowitą Lisę Fischer. Widać więc, że te małe gwiazdki mogą lśnić, dzięki swoim wielkim gwiazdom. 



Ile w tym filmie i w tych wszystkich wypowiedziach prawdy, pewnie nigdy się nie dowiemy. Warto jednak z pewnością O krok od sławy zobaczyć. Szczególnie może on się spodobać osobom, które muzyką się interesują i "uprawiają" ją na co dzień. Pokazuje on zarówno dobre i złe aspekty pracy jako chórki. I chyba właśnie to jest w tym dokumencie najlepsze - nie gloryfikuje, ani nie potępia żadnej ze stron (oprócz jednego producenta muzycznego, ale to tylko przypadkiem :)).

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz