środa, 10 października 2012
Czarny chleb (2010)...
W Hiszpanii zdobył 9 nagród Goya, był także kandydatem do Oscara 2012, za to mało popularny, bo nie mający premiery, w Polsce hiszpański film "Czarny chleb" to historia chłopca o imieniu Andreu, który obserwuje świat dorosłych. Pewnego dnia, biegając po lesie, Andreu znajduje martwego mężczyznę (przyjaciela ojca) i jego syna. Umierający chłopiec wymawia jedno słowo "Pitorliua" i umiera. Od tej pory młody bohater stara dowiedzieć się kto zabił mężczyznę i chłopca.
Akcja filmu toczy się w latach 40. XX w., niedługo po tym jak Franco objął władzę w Hiszpanii. Oczami dziecka oglądamy zbrodnie dokonywane na mężczyznach, którzy w tym momencie znaleźli się po stronie przegranych. Przy życiu pozostają tylko kobiety i dzieci. Kobiety są w tym filmie bardzo silnymi osobowościami. To one niejako trzymają kraj na swoich barkach. Dzieci za to są mamione kłamstwami, oszukiwane, czarowane baśniami, opowiadaniami. Nie są to jednak dzieci tak niewinne jak by nam się wydawało na początku. W filmie obserwujemy przemianę młodego Andreu. Do tej przemiany przyczyniają się dzieci (które nie są już niewinnymi dziećmi, wiedzą o świecie więcej od Andreu, a także więcej niż dorośli by chcieli, a nawet przypuszczali), ojciec Andreu (który wciąż powtarza synowi, żeby nie porzucał swoich ideałów, a w ostateczności sam to robi) oraz kobiety, które opiekują się bohaterem (matka, która zmusza go do niechcianych rzeczy; ciotka, o której mówi się, że jest prostytutką; babka, która za wszelką cenę chce zatrzymać w nim tę dziecinną niewinność). Jednak największy wpływ na jego ostateczną decyzję ma młody, chory chłopak, poznany przypadkiem nad strumieniem. Ostatnia scena filmu obrazuje nam niejako triumf zwycięzcy rewolucji. Otaczający Andreu świat zachowuje się w taki sposób, że chłopiec sam postanawia zmienić swoje ideały, dla własnego dobra.
W "Czarnym chlebie" brak wybitnych aktorów, ale za to nie brakuje bardzo dobrych. Nikt nie odstaje od pozostałych grą aktorską, co sprawia, że film naprawdę przyjemnie się ogląda. I to od samego początku do końca. Reżyser Agustin Villaronga zajął się także scenariusz. Scenariusz zaś powstał w oparciu o powieść Emili Teixidora. Ciężko mi powiedzieć cokolwiek na temat tego jak film wygląda na tle powieści, gdyż najzwyczajniej w świecie jej nie czytałam. Jednak film zdecydowanie zachęcił mnie do sięgnięcia po nią, więc w najbliższym czasie może ją przeczytam.
Uwielbiam hiszpańskie kino. Ma w sobie coś niezwykłego, zupełnie innego niż kino amerykańskie. Pomijając fakt, że Hiszpanie tworzą niemal najlepsze horrory na świecie (a horrory wprost uwielbiam:)). Kino hiszpańskie teraz, po wielu latach zaczęło przedstawiać problemy, z którymi kraj borykał się za rządów Franco. A wszystko to przedstawia w sposób zarazem mroczny, jak i zdecydowanie przystępny.
Moja ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a to chyba leciało w Charliem, nie?
OdpowiedzUsuńNic mi o tym nie wiadomo. Ja to oglądałam w Dyskusyjnym Klubie Filmowym w zeszłym tygodniu. Z tego co mi wiadomo to jako takiej premiery w Polsce ten film nie miał. Chyba, że może rzeczywiście w jakichś pojedynczych kinach...:)
UsuńPowiem szczerze, że sam pierwszy raz słyszę o tym filmie. Twoja recenzja strasznie mnie zaciekawiła i chętnie sięgnę po Czarny chleb, jak tylko będę miał taką okazję. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na bloga + zapraszam do udziału w konkursie zorganizowanym we współpracy z Canal+! :))
OdpowiedzUsuńNiestety hiszpańskie kino (prócz Almodovara, del Toro i pojedynczymi horrorami) w Polsce znane nie jest. A szkoda. Bo to naprawdę dobre filmy. Oczywiście nie wszystkie, ale jak do tej pory wszystkie, które widziałam...
Usuń