środa, 9 stycznia 2019

Na co do kina w styczniu - tydzień 1...

MÓJ PIĘKNY SYN


Kiedy zobaczyłam trailer filmu gdzieś przy okazji w internecie, byłam święcie przekonana, że idę na film o uzależnieniu i o tym jak rodzina pomaga (bądź nie) z tego uzależnienia wyjść. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że wcale nie o tym ten film traktuje. Tzn. jest to podstawa do historii, ale jednak Mój piękny syn to przede wszystkim historia ojca i syna. O ich stosunkach i miłości jednego do drugiego. Przy tym wszystkim jest to film przede wszystkim ładny – takie „pocztówkowe” spojrzenie na nałóg, na osobę z nim się zmagającą oraz jej rodzinę. Jak ktoś lubi ładne filmy – polecam.

OCENA: 5/10


BUMBLEBEE


No to mamy zaskoczenie już na samym początku roku! Filmy z serii Transformers przestałam oglądać mniej więcej w tym czasie, kiedy Megan Fox przestała w nich grać (choć te dwa fakty nie miały ze sobą nic wspólnego). Jednak Bumblebee od samego początku był moją ulubioną postacią, więc nie mogłam nie iść na film o jego przygodach. I, ku mojemu zdziwieniu, wcale się nie zawiodłam. Kawał dobrej rozrywki, o milion razy lepszy niż wszystkie części Transformers razem wzięte.

OCENA: 8/10


SEKRETNY ŚWIAT KOTÓW


Uwielbiam polskich tłumaczy tytułów. Szłam na film myśląc, że zobaczę kolejną część Sekretnego życia zwierzaków domowych, a dostałam kompletnie oderwaną od tego filmu chińską (!) animację. Żeby nie było – nie mam nic do azjatyckich animacji – studio Ghibli na przykład zawsze wypuszcza animacje, którymi się zachwycam i które uwielbiam. Sekretny świat kotów to jednak zdecydowanie bajeczka dla dzieci. I to raczej takich młodszych dzieci – 5 lat max. Dzieciom raczej się spodoba, dorośli się wynudzą.

OCENA: 3/10


WŁADCA PARYŻA


Gdybym wiedziała, że w tym filmie gra Vincent Kassel, pewnie w życiu bym na niego nie poszła. I nic takiego bym raczej nie straciła. Władca Paryża to dla mnie film niedokończony. Jest kilka wątków, które warto byłoby jeszcze rozwinąć, które wydają się być potraktowane po macoszemu. No ale wtedy dostalibyśmy pewnie ok. 4-godzinny film. Do tego, może to wina zmęczenia, ale były momenty kiedy patrzyłam na zegarek i marzyłam tylko o tym, żeby wreszcie wyjść z sali kinowej.


OCENA:  4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz