sobota, 1 grudnia 2012

Smoki w tle: Eragon (2006) i Jak wytresować smoka (2010)...

Od kiedy pamiętam zawsze fascynowałam się magią, czarami, smokami, całym światem nadprzyrodzonym. Nic więc dziwnego, że gdy tylko pojawia się film o interesującej mnie tematyce, bez wahania po niego sięgam. Czasem kończy się to na tyle dobrze, że do filmu jeszcze kilkakrotnie powracam, czasem na tyle źle, że znudzona wyczekuję końca, spoglądając co jakiś czas na zegarek (mam niestety to do siebie, że nawet najnudniejszy film, kiedy już zacznę, muszę obejrzeć do końca).



Eragon to ekranizacja książki Christophera Paoliniego o tym samym tytule. Historia 17-letniego wiejskiego chłopaka o imieniu Eragon, który pewnego dnia podczas polowania znajduje jajo smoka. Nastolatek okazuje się być Smoczym Jeźdźcem, a co za tym idzie musi uratować świat przed rządami króla Galbatorixa, Smoczego Jeźdźca, który tak bardzo pragnął władzy, że zabił swoich towarzyszy (tym samym zakończył erę smoków i Smoczych Jeźdźców) i mianował się królem.

Cały film utrzymany jest trochę w klimacie "Władcy Pierścieni", podobna jest scenografia. Jednak scenografia nie pomaga kiedy scenariusz jest słaby i najzwyczajniej w świecie nudny. Niewiele się w tym filmie dzieje. Nawet smok rośnie w zastraszającym tempie, a co za tym idzie nie możemy "podziwiać" tego jak Eragon się nim opiekuje, wychowuje go, zaprzyjaźnia się z nim, co z pewnością urozmaiciłoby trochę fabułę. Jednego dnia smok wykluwa się z jaja, a już dwa dni później jest wielki i na tyle dorosły, że może chłopcu co nieco wytłumaczyć i stanąć razem z nim do walki.



Aktorsko też Eragon stoi nie najlepiej. Młody Ed Speleers, dla którego film ten był debiutem kinowym, w tytułowej roli jest nijaki, nużący i choć ładnie się prezentuje to niestety aktorsko momentami aż irytuje. W dosyć ważnej roli, niejako mentora chłopca, występuje, jeden z moich ulubionych aktorów, Jeremy Irons. Tutaj nie pokazał nic z Ironsa, którego znam z innych filmów. Także jest nijaki i choć jego bohater skrywa jakiś sekret, to wcale tego po nim nie widać. Zawiodłam się na nim okropnie i nie wiem czy za to jakie postaci mamy w Eragonie winić książkę i scenariusz czy samych aktorów. W filmie mamy także Johna Malkovicha w roli króla Galbatorixa, którego niestety było za mało na ekranie, żeby mógł w całości pokazać swoje umiejętności. Jedyny aktor, który wyróżnia się na tle pozostałych i szczerze mi się spodobał to Robert Carlyle w roli Durzy - Cienia. Był taki, jaki powinien być czarny charakter - złowieszczy, na wskroś przesiąknięty złem, nie ma w nim ani krzty dobra.



Eragon w Polsce był rozpowszechniany w wersji z dubbingiem, jednak w miarę możliwości staram się unikać wersji dubbingowanych (lektora zresztą także nie cierpię), więc widziałam jedynie wersję z napisami, a co za tym idzie nie mogę wypowiedzieć się na temat dubbingu polskiego.



Eragon to pierwsza książka z cyklu Dziedzictwo. Podobnie zresztą film miał być pierwszym z cyklu, gdyż w planach było zekranizowanie jak najwięcej książek. Nawet zakończenie filmu daje nam do zrozumienia, że powinniśmy się spodziewać kolejnej części. Niestety Eragon okazał się być porażką.



Za to Jak wytresować smoka wręcz przeciwnie. Jak wytresować smoka to film animowany, przenoszący nas w czasy Wikingów. Główny bohater, Hiccup (w polskiej wersji językowej Czkawka), to syn wodza, który niestety różni się od pozostałych zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Wioska Hiccupa raz po raz plądrowana jest przez smoki, dlatego też młodzież przyuczana jest do zabijania ich. Jednak chłopiec podczas jednego z "nalotów" łapie w pułapkę i rani, ponoć najgroźniejszego z nich, Czarną Furię. Szybko się jednak przekonuje, że wszystko co jego rodacy wiedzieli i myśleli o smokach jest błędne.



Fabuła filmu jest świetnie skonstruowana. Mamy tu elementy komedii, dramatu i akcji. Pomimo tego, że jest to film animowany, zdecydowanie nie jest on przeznaczony jedynie dla dzieci, dorośli także będą się na nim świetnie bawić (czego jestem najlepszym przykładem).



W filmie animowanym nie ma co oceniać aktorstwa, ale kilka słów na temat dubbingu powiedzieć muszę. W wersji amerykańskiej do głównego bohatera głos podkłada Jay Baruchel. Jego głos pasuje do tej postaci idealnie. Między innymi dlatego akurat Jak wytresować smoka wolę w wersji amerykańskiej niż z polskim dubbingiem. Chociaż Polacy także świetnie dali sobie radę (niektóre zdania czy słowa przetłumaczyłabym inaczej - tak jak i imię głównego bohatera), jednak Mateusz Damięcki to nie to samo co Jay Baruchel. Bohater Baruchela jest taki jaki powinien być - udający dzielnego, przerażony chłopiec, który nie potrafi przekonać nikogo ani do siebie, ani do swoich racji. Zaś Hiccup (albo jak kto woli Czkawka) Damięckiego wydaje się już (głosowo) nieco bardziej pewny siebie, co nie do końca mi do niego pasuje. Dlatego też polecam, w miarę możliwości, wersję z napisami.

Mimo wszystko Jak wytresować smoka to mój ulubiony film animowany, który z ręką na sercu mogę spokojnie każdemu polecić. Dlatego też cieszę się, że powstaje podobno kolejna część filmu.

Moje oceny:
Eragon 4-/10
Jak wytresować smoka 8+/10

5 komentarzy:

  1. Mnie się Eragon podobał, może nie jakieś arcydzieło, ale jako film rozrywkowy. Jak wytresować smoka nie widziałem, ale pamiętam, że kiedy pojawił się w kinie - ahh, twierdziłem, że takich filmów jak ten nie warto tworzyć. Coś czuję, że się myliłem :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "Atlas chmur" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się "Eragon" podobał kiedy oglądałam go po raz pierwszy jakiś miesiąc czy dwa po premierze. Dlatego też postanowiłam obejrzeć go nie dawno po raz drugi. Jakie było moje zaskoczenie kiedy okazało się, że ten film w rzeczywistości jest słaby. Nie wiem dlaczego właściwie podobał mi się za pierwszym razem. Dlatego Pawle, jeśli oglądałeś ten film dawno temu, obejrzyj go sobie teraz jeszcze raz:)

      Usuń
    2. Mi też się bardzo podobał ogulnie lubię książkę i film:-)

      Usuń
  2. Eragon faktycznie słabizna. Nie sądziłam, że aż tak można schrzanić ciekawy pomysł na film...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się eragon podoba przecież nikt nie mówił ,że bendzie dokładnie jak w książce nie?:-)

      Usuń