...

wtorek, 2 lutego 2016

Umrika (2015)...


Udai, mieszkaniec małej wioski w Indiach, wyrusza do Ameryki, zwanej tutaj powszechnie Umriką, i przez kolejne lata informuje rodzinę o swoich przygodach, śląc do domu bogato ilustrowane listy. Gdy korespondencja nagle się urywa, jego młodszy brat Ramakant odkrywa, że to wcale nie Udai był autorem listów, i że tak naprawdę nie dał on znaku życia od swojego wyjazdu. Razem ze swoim przyjacielem Lalu, Ramakant wyrusza na poszukiwania brata. [opis dystrybutora]


Filmowe Indie zawsze kojarzyły mi się z Bollywoodem. I wydaje mi się, że większość osób ma takie skojarzenia, bo nawet w filmie Danny’ego Boyle’a Slumdog. Milioner z ulicy – brytyjskim filmie, którego akcja rozgrywa się w Indiach – pojawia się ten charakterystyczny dla bollywoodzkich filmów taniec. Między innymi dlatego film Prashanta Naira Umrika stanowił dla mnie takie zaskoczenie. W końcu hinduski film, w którym nie śpiewają i nie tańczą (choć bollywoodzkie filmy bardzo lubię oglądać). Poza tym, kiedy zaczynałam Umrikę oglądać, nastawiona byłam na kryminał. W końcu mamy chłopaka, który zaginął w nikomu nieznanych okolicznościach, wysyłane przez kogoś w jego imieniu listy i głównego bohatera, który wyrusza aż do Ameryki,  żeby odszukać brata. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Umrika to komedia. No, może komediodramat. Ale za to bardzo dobry komediodramat. W końcu publiczność na festiwalu filmowym w Sundance przyznała nagrodę filmowi Naira nie bez powodu.


Największą zaletą Umriki jest to, że nie „bije nas po oczach” humorem. Film Naira nie jest śmieszny w sposób w jaki śmieszne są komedie amerykańskie. Jest miło. Bardzo miło. Dzięki temu niezwykle przyjemnie się Umrikę ogląda. Nie będziecie się na filmie Naira śmiać do rozpuku. Ale mogę Wam zagwarantować, że nie będziecie chcieli, żeby ten film się skończył. A delikatne budowanie napięcia nie pozwoli Wam się od niego oderwać.



Najwięcej humoru do filmu wnosi Lalu, którego zagrał Tony Revolori – aktor znany z Grand Budapest Hotel. Już w filmie Andersona Revolori pokazał, że posiada talent komediowy, a w Umrice zdecydowanie to potwierdza. Każdy komizm słowny czy sytuacyjny w jego wykonaniu wygląda naturalnie i niewymuszenie. Największy aktorski popis daje tu jednak Suraj Sharma. Odkryty przez Anga Lee przy okazji kręcenia Życia Pi Sharma, na ekranie spisuje się nienagannie. Jego wrodzony talent aktorski mogliśmy już, oczywiście, podziwiać w filmie Lee, gdzie przez większość czasu był jedyną osobą na ekranie. Jednak w Umrice nareszcie może pokazać wszystkie swoje oblicza. Jest to zdecydowanie jeden z aktorów młodego pokolenia, na którego warto zwrócić uwagę i którego rozwój warto obserwować. Szkoda tylko, że z powodu swojej narodowości/wyglądu, może nie mieć szansy na wybicie się w kinie amerykańskim. Jeżeli nadal nie jesteście przekonani co do obejrzenia filmu Naira, to polecam go obejrzeć chociażby dla Sharmy właśnie.



Mam wrażenie, że Polacy czy to w kinie, czy w telewizji oglądają głównie filmy polskie i amerykańskie. A szkoda. Bo co roku w polskich kinach pojawia się kilka filmów z innych krajów, które warte są uwagi widza. Umrika nie jest filmem wybitnie ambitnym, nie trzeba na nim zbyt dużo myśleć, choć nie jest to też typowy „odmóżdżacz”. Jest to film dla każdego. To film o przyjaźni, miłości, rodzinie, braterstwie, marzeniach. Film przyjemny, ale i wciągający, zaskakujący, lekko trzymający w napięciu. Świetnie napisany, świetnie zagrany, świetnie wyreżyserowany. Od piątku w polskich kinach, zapewne tylko tych studyjnych. Idźcie, bo warto.

Ocena: 8/10

FILM OBEJRZANY DZIĘKI UPRZEJMOŚCI AURORA FILMS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz