...

wtorek, 20 października 2015

Dheepan (2015)...


Pierwszego dnia Festiwalu Kamera Akcja udało mi się obejrzeć tylko jeden film. Zamiast iść na otwarcie festiwalu i obejrzeć Intruza, poszłam zobaczyć Dheepan. I wcale nie żałuję. Bo pewnie w przeciwnym wypadku, nie dałabym sobie szansy na zobaczenie tego naprawdę dobrego filmu.

Zacznijmy od tego, że Dheepan do polskich kin wejdzie 13 listopada pod beznadziejnym tytułem Imigranci. Beznadziejnym, bo film nie opowiada o imigrantach w liczbie mnogiej, a przede wszystkim o jednym człowieku (o imieniu, nomen omen, Dheepan), któremu udaje się uciec ze swojego kraju. Prawda, zabiera ze sobą kobietę i dziecko. Ale nadal mam wrażenie, że taki tytuł nadany został mu na fali ostatnich wydarzeń w Europie. Ale pomińmy już tytuł. Wybaczcie, ale będę posługiwała się tym oryginalnym.


O czym właściwie jest ten film? Dheepan opowiada historię mężczyzny, który razem z kobietą i dziewczynką, które udają jego rodzinę, ucieka ze Sri Lanki. Zamieszkuje we Francji, gdzie zatrudnia się jako dozorca na pewnym osiedlu. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie odezwały się jego dawne "demony".


Dheepan to film świetnie zbudowany. Zaczynamy w miarę spokojnie. Mężczyzna osiedla się ze swoją nową rodziną we Francji. Zaczyna pracować, poznawać tamtejszych ludzi, język, kulturę. Jacques Audiard (reżyser i współscenarzysta filmu) tworzy tu kino społeczne. Pokazuje w jaki sposób człowiek zmienia swoje przyzwyczajenia, w jakim tempie jest w stanie nauczyć się nowych rzeczy, jak szybko potrafi przywyknąć do zmiany otoczenia. Aż tu nagle - bum! Zmiana o 360 stopni. W momencie kiedy bohater zdążył zmienić swoje życie, zostaje postawiony w sytuacji podobnej do tych, które zna z autopsji. Tyle, że już w nowym miejscu, w nowym otoczeniu. I zaczyna się akcja.


Ciężko jest o Dheepanie mówić tak, żeby nic nie zdradzić. Ciężko jest film chwalić, zawsze łatwiej krytykować, więc napiszę o jedynej rzeczy, która mi w tym filmie "nie zagrała". A mianowicie zakończenie. Samo zakończenie (w sensie - ostatnia scena) byłoby świetne, gdyby cały film utrzymany był w konwencji początkowej - mamy kino społeczne, pokazujemy człowieka podczas codziennych czynności, oprócz kilku większych sprzeczek, nic takiego się nie dzieje. To byłoby świetne. Ale Audiard w pewnym momencie postanawia przełamać tę konwencję. Co za tym idzie - ostatnia scena jest kompletnie niepotrzebna. Nie przeszkadza, nie razi bardzo w oczy, ale gdyby jej nie było - Dheepan kończyłby się w idealnym momencie, nic więcej nie trzeba tam już dopowiadać. Nie wiem co się dzieje z tymi reżyserami. Czy oni naprawdę nie widzą, kiedy film można już zakończyć, tak żeby go nie zepsuć?


Ogólnie film jest genialny. Piękne zdjęcia (scena jakoś pod koniec filmu, przedstawiająca słonia, jest przepiękna), idealnie wyważone proporcje, świetny scenariusz, bardzo dobre aktorstwo. Co zadziwiające - choć film przez większość czasu jest poprowadzony bardzo spokojnie - to jednak ani przez chwilę nie nuży. 

Pierwszy seans FKA mogę zaliczyć do bardzo udanych, pierwszy film festiwalu oceniam na wielki plus.

DLACZEGO WARTO:
- bo otrzymał w tym roku Złotą Palmę w Cannes
- umiejętnie opowiada bardzo dobrą historię
- aktorzy dają sobie świetnie radę
- dla pięknych zdjęć
- dla genialnej akcji pod koniec filmu

Ocena: 8/10

3 komentarze:

  1. ciekawa jestem bardzo tego filmu, dotąd nie zawiodłam się na Palmach :) zobaczymy 13 listopada

    OdpowiedzUsuń